Archiwum Polityki

Ośmiorniczka

Polacy lubią jeździć na gazie – żartują dwuznacznie specjaliści od motoryzacji. Rzeczywiście: w ciągu kilku ostatnich lat wyrośliśmy na światową potęgę w handlu autogazem. Niestety, w największym stopniu korzystają na tym paliwowi oszuści.

27 września 2005 r. Szósta rano. Blokami przy ulicy Zbrowskiego w Radomiu wstrząsa seria potężnych wybuchów. Spanikowani lokatorzy wyglądają przez okna. W miejscu, gdzie jeszcze poprzedniego dnia stał budynek stacji LPG, widać tylko resztki jego konstrukcji i wznoszący się nad nimi wielki słup ognia. W powietrzu latają kawałki rozsadzonych 11-kilogramowych butli po gazie. Dwadzieścia jednostek straży pożarnej usiłuje zapanować nad ogniem, zanim sięgnie on dwóch głównych zbiorników z gazem – po 6 ton każdy. Jeśli sięgnie, z powierzchni ziemi zniknie pół osiedla. W końcu strażakom udaje się ugasić pożar.

Na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych. Pracownik stacji został odwieziony do szpitala z ciężkimi poparzeniami. Według wstępnych ustaleń przyczyną wybuchu było rozszczelnienie nielegalnej instalacji służącej do przetaczania gazu z butli – takich, jakie używane są w kuchniach gazowych do zbiorników na stacji – mówi Rafał Jeżak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Radomiu.

Mieszanina gazu propan-butan, którą napełniane są butle używane w gospodarstwach domowych, nie różni się niczym od tej, którą tankują przystosowane do jazdy na gaz samochody. Dokładniej: niczym oprócz ceny. – Na gaz do napędu samochodów obowiązuje akcyza – 695 zł za tonę (około 1800 litrów – przyp. aut.). Do ceny dolicza się również opłatę paliwową w wysokości 105 zł za tonę. Gaz, którym wypełniane są butle, i gaz wykorzystywany do celów grzewczych jest wolny od tych opłat. Dzięki temu litr jest tańszy o 44 gr – tłumaczy Michał Sawicki z firmy Krak Gaz.

Właściciele stacji coraz częściej kupują więc gaz w butlach albo gaz do ogrzewania, przepompowują do zbiorników na stacji i sprzedają jako autogaz.

Polityka 42.2005 (2526) z dnia 22.10.2005; Kraj; s. 34
Reklama