Archiwum Polityki

Drzewo oliwne czy słoik oliwek?

Wracał, wracał i wreszcie wrócił. Aleksander Kwaśniewski stanął na czele rady programowej Lewicy i Demokratów. W trójkącie PiS, PO, LiD zaczęła się nowa gra.

Parę wywiadów, głośna konferencja na temat standardów demokracji, wspólna z Lechem Wałęsą, wyjazd na Podlasie, by wesprzeć SLD w wyborach... Ta seria zdarzeń sprawia wrażenie, że były prezydent chciałby coś zrobić, ale waha się: próbować tworzyć jakiś nowy byt polityczny, do czego niewątpliwie go zachęcano, czy zaangażować się we wzmacnianie struktury już istniejącej, choć przejawiającej wyjątkowo słabe oznaki życia. Pomysł z radą programową Lewicy i Demokratów też nowy nie jest, mówiło się o nim od dawna i dłużej czekać się już nie dało. To był ten moment. Inaczej powrót prezydenta stałby się przedmiotem dowcipów i tylko zwiększył prokuratorską aktywność wokół jego osoby. Prokuratura ma już bowiem taki odruch: co Kwaśniewski się publicznie pojawi, to zaraz nowe śledztwo, oczywiście „w sprawie”. Tym razem Prokuratura Katowicka też nie zawiodła: jest śledztwo w sprawie fundacji Amicus Europae...

Deklaracja Kwaśniewskiego uczyniona na konwencji SLD, w towarzystwie Janusza Onyszkiewicza (pierwszy raz na Rozbrat) i Marka Borowskiego (pierwszy raz na Rozbrat po rozbracie), przecięła spekulacje o tworzeniu nowej partii. Ma pozostać LiD. Przynajmniej na razie. Rada programowa, jaka powstaje, ma więc charakter wielopartyjny, w jej skład wchodzą przedstawiciele tworzących koalicję ugrupowań. Początkowo jedynym wiceprzewodniczącym miał być Władysław Frasyniuk. Odmówił. Także dlatego, że nie chciał partyjnej koalicji. Kwaśniewski zapowiadał przecież, że odpowiada mu włoska formuła Drzewa Oliwnego (L’Ulivo), a więc szerokiego ruchu organizacji i obywateli, którego zjednoczone w Lewicy i Demokratach partie byłyby współorganizatorami. Na razie zamiast posadzić drzewo oliwne, otworzono raczej słoik z oliwkami w sosie własnym.

Polityka 24.2007 (2608) z dnia 16.06.2007; Kraj; s. 28
Reklama