Archiwum Polityki

To się czyta, co się lubi

Świętego oburzenia, marszów protestacyjnych i palenia kukły ministra tym razem nie było, bo hasło „lektury szkolne” jakoś młodzieży nie elektryzuje. Chyba już dawno pogodzili się z faktem, że na polskim może być tylko nudno albo śmiertelnie nudno. Opinia z internetowego forum: „Przecież 99 proc. uczniów jest obojętne, co im się każe czytać, albo to kwestia opracowania nowych streszczeń”.

Dyrektor Instytutu Książki Magdalena Ślusarska grzmiała: „Trudno wyobrazić sobie człowieka z wykształceniem średnim, który nie poznał żadnej powieści Dostojewskiego, obcy jest mu „Faust” Goethego czy „Proces” Kafki – filary europejskiej kultury XIX i XX wieku”. Polski PEN Club oświadczył: „Po raz pierwszy od upadku PRL rękoma władzy wykonawczej dokonuje się tak głębokiej manipulacji światopoglądowej”, a prezes Polskiej Izby Książki dr Piotr Marciszuk w liście otwartym skierowanym do premiera apelował o postawienie tamy „dalszej kompromitacji kultury polskiej w oczach Europy i świata, a także infantylizacji treści nauczania w polskiej szkole”. Ksenofobiczne gusta ministra krytykowali literaturoznawcy, poloniści, socjologowie, a nawet reżyserzy teatralni (Krystian Lupa ukuł termin „patriotyzm niedorozwiniętych”).

Tymczasem uczniowie, znieczuleni poprzednimi pomysłami ministra: słynnymi trójkami Giertycha i mundurkami, zareagowali spokojnie. – Uśmiechem politowania – przyznaje Karol Wieczorek, uczeń II kl. LO w Radomiu. – O zmianach w kanonie lektur powinno decydować grono autorytetów, nie wiem – Rada Języka Polskiego na przykład, a nie sam minister. Podobne reakcje zaobserwował Leszek Duszyński, polonista z VII LO we Wrocławiu: – Wszystko, co powie Roman Giertych, wywołuje echo, ale jakiegoś świętego oburzenia wśród moich uczniów nie widziałem. Zaś Staszek Dutka, polonista z warszawskiego Społecznego Gimnazjum Dwójka, dodaje: – Jego kanon lektur jest w szkolnym środowisku odbierany jednoznacznie: jako kolejne pole walki o elektorat LPR i rozpaczliwe wołanie o ratunek do ojca dyrektora.

Polityka 24.2007 (2608) z dnia 16.06.2007; Ludzie; s. 112
Reklama