Archiwum Polityki

Kowalski politycznie potrzebny

Zwykle już samo oskarżenie kogoś o współpracę ze Służbą ­Bezpieczeństwa oznaczało w PiS śmierć polityczną, a co najmniej zawieszenie w prawach czy odwołanie do czasu wyjaśnienia. Sprawa Bogusława Kowalskiego pokazuje, że nastąpiła zmiana zasad.

Ulubionym ciastkiem posła Bogusława Kowalskiego z PiS jest kremowa wuzetka. Wielokrotnie zamawiał ją między styczniem a grudniem 1987 r. Wiadomo też, że 9 lutego 1987 r. Kowalski wypił cytronetę za 50 zł, 7 maja zjadł schabowego z frytkami i bukietem surówek za 588 zł, a 3 czerwca omlet za 211 zł. Wiemy, że jego ulubionym miejscem spotkań była warszawska restauracja Ambasador przy ulicy Matejki. Tak przynajmniej wynika z raportów kasowych funduszu operacyjnego SB i meldunków podporucznika Trzeciaka, który z Bogusławem Kowalskim spotkał się co najmniej 53 razy. A w dokumentach SB, według samego PiS i prezesa IPN Janusza Kurtyki, jest sama prawda.

Kiedy w grudniu 2007 r. IPN opublikował katalogi tajnych współpracowników SB, jedynym parlamentarzystą PiS wśród wymienionych tam osób publicznych był Bogusław Kowalski. Prezydium klubu PiS zobowiązało wtedy Ryszarda Terleckiego, byłego szefa krakowskiego oddziału IPN, by zbadał sprawę i wydał opinię.

– Sprawa jest dość oczywista – mówi poseł Terlecki. Więc do przewodniczącego klubu Przemysława Gosiewskiego napisał tylko jedno zdanie – że dokumenty są w pełni wiarygodne. Prezydium miało zdecydować, co dalej, ale od czterech miesięcy nic się nie dzieje. Przewodniczący Gosiewski przez biuro prasowe przekazał tylko informację, że decyzja zapadnie, gdy poseł Kowalski dostarczy prezydium dokumenty zgromadzone w IPN na swój temat. Co, jak wiadomo, jest niemożliwe, bo ustawa zabrania udostępniania dokumentów osobom podejrzanym o kłamstwo lustracyjne.

– Próbuje się tę sprawę zamieść pod dywan – mówi jeden z działaczy PiS. – Bo istnieje niebezpieczeństwo, że Kowalski, który stoi na czele frakcji narodowo-katolickiej, wyprowadzi teraz posłów. Lepiej więc przymknąć oko, niż narażać się na rozbicie klubu i gniew ojca dyrektora.

Polityka 19.2008 (2653) z dnia 10.05.2008; Kraj; s. 30
Reklama