Sądowe rozliczenia największej tragedii stanu wojennego trwały 16 lat. Z tą katastrofą zmierzyły się dwa wymiary sprawiedliwości: PRL i wolnej Polski. Były brawa po wyroku, były gwizdy po wyroku.
W 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego przypominamy historię Emila, którego ciało znaleziono tuż przed siedemnastymi urodzinami.
W maju 1990 r. weszła w życie ustawa o Urzędzie Ochrony Państwa. Tak zaczęła działalność nowa służba specjalna, zastępując zlikwidowaną Służbę Bezpieczeństwa.
Wybuch w warszawskiej Rotundzie 40 lat temu zmobilizował Służbę Bezpieczeństwa do intensywnego śledztwa. Wątków było wiele.
Prezesa PiS i jego wyznawców od pewnego czasu przestały już razić przynależność do PZPR i związki z komunistycznym aparatem przemocy, czyli peerelowską prokuraturą i SB. Wszystko dla dobra partii.
Dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki były dla pracowników Służby Bezpieczeństwa czasem wytężonej pracy.
Służba Bezpieczeństwa podsłuchiwała ludzi opozycji – to wiemy. Ale dlaczego przez ponad dekadę nagrywała byłego ministra finansów z czasów Władysława Gomułki?
Rzucenie w obieg publiczny kolejnej porcji oskarżeń wobec tak znanej postaci jak Wałęsa znakomicie odwraca społeczną uwagę od kluczowej dla przyszłości ustrojowej kraju sprawy.
Rząd zaoszczędzi 135 mln zł na esbeckich emeryturach i rentach. W ten sposób, jak mówi minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak, wypełni się sprawiedliwość dziejowa.
Aktor Zelnik ma oczywiście prawo apelować o wyrozumiałość dla błędów swojej młodości. Nie może jednak równocześnie odmawiać prawa do wyrozumiałości Lechowi Wałęsie.