Archiwum Polityki

Epidemia samotności

Jacek Dehnel, Rynek w Smyrnie, Wydawnictwo W. A. B., Warszawa 2007, s. 240

Rynek w Smyrnie” Jacka Dehnela to książka znacznie słabsza od nagrodzonej gremialnymi pochwałami i Paszportem „Polityki” „Lali”. Otrzymujemy rzecz wyraźnie mniej dojrzałą, operującą egzaltowanym językiem, nadętymi zdaniami w rodzaju „(morze) rozedrgane, wielobarwne zjawisko, cudowne w swej wiecznej niestałości”. Czytelnik „Lali” zdziwiony spyta – skąd ten regres? Bo któż może wiedzieć, że opowiadania z „Rynku w Smyrnie” powstały przed „Lalą”? Że autor napisał je między 19 a 22 rokiem życia? Że najlepsze opowiadanie, o ciociobabciach „Filc”, miało być włączone do „Lali”, lecz w ostatniej chwili wsparło zbiór z tekstami z czasów liceum? Nie wiem, czy słuszna jest strategia wydawnictwa, które publikując nieco przykurzoną zawartość szuflad Dehnela chce sprawić, by po głośnym debiucie autor nie zniknął z rynku. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość tak autorowi, jak i wydawnictwu, nie są to opowiadania jednoznacznie złe: łatwo wyczuć w nich talent, lekkie pióro, dowcip. Zresztą jakiś czas temu zostały nagrodzone w konkursie Znaku, który wówczas zrezygnował z publikowania większości nagrodzonych książek. Jeżeli czytelnik przełknie męczącą ornamentykę i stylizację, te wszystkie „nugaty” i „wycyzelowania” – może czerpać z „Rynku” niekłamaną przyjemność. To przede wszystkim zasługa świetnych pomysłów i specyficznej nastrojowości, sugestywności opisów. Mamy tu na przykład włoskie miasteczko (Włochy to element, który spaja zbiór), w którym panuje epidemia samotności. Dany jest nam także wgląd w plany Śmierci – prezesa wielkiej firmy, który zobowiązany jest materializować się w wielu postaciach w różnych częściach globu.

Polityka 15.2007 (2600) z dnia 14.04.2007; Kultura; s. 68
Reklama