Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Moskwa traci nitki

Gdy rosyjskie oddziały coraz bardziej grzęzną w górach Dagestanu, a obiecywany przez dowódców "decydujący szturm" na pozycje islamistów pozostaje w świecie marzeń, amerykański minister energetyki Bill Richardson odbywa podróż po Turcji, Turkmenistanie i graniczącym z Dagestanem Azerbejdżanie. Według moskiewskich zwolenników spiskowych scenariuszy, zawierucha w Dagestanie jest wymarzonym prezentem dla USA i ich sojuszników w regionie. Gra idzie o kaspijskie złoża gazu i ropy naftowej, o dziesiątki, jeśli nie setki miliardów dolarów, wreszcie o dominację w niezwykle strategicznie ważnym regionie kaukasko-kaspijskim.

Obserwatorzy południowej flanki rosyjskiej są w stanie wymienić aż za wiele przyczyn dagestańskiej eksplozji. W tym najbiedniejszym rejonie Federacji Rosyjskiej zamieszkanym przez ponad 30 nacji korupcja szaleje na skalę niewyobrażalną nawet w Moskwie. Od lat infiltrację prowadzą tam islamscy fundamentaliści przenikający zarówno z sąsiedniej Czeczenii jak i z państw Zatoki Perskiej, którym marzy się całkowite oderwanie Kaukazu od Rosji i stworzenie jednorodnej Republiki Islamskiej.

Nie bez znaczenia są rosyjskie zaniechania (Dagestańczycy zachowali neutralność w czasie wojny czeczeńskiej, w zamian niczego praktycznie od Kremla nie dostali) i, delikatnie rzecz określając, arogancja (Dagestańczycy wraz z innymi mieszkańcami Kaukazu są obiektem coraz częstszej i brutalniejszej etnicznej czy też po prostu rasowej - "czarni" - dyskryminacji w Rosji, a zwłaszcza w Moskwie). Taka wojna to poza tym wymarzone źródło defraudacyjnych dochodów.

Poszukiwacze spisków twierdzą, że to wszystko gra Kremla, by mieć pretekst do odwołania zapowiedzianych na grudzień wyborów parlamentarnych (zaufany Jelcyna Borys Bierezowski miał się spotkać za granicą z dzisiejszym przywódcą rewolty, osławionym czeczeńskim komendantem Szamilem Basajewem). Jeśli ten wariant zbytnio przypomina powieść sensacyjną, to już następny - naftowo-rurociągowy - ma solidniejsze podstawy.

Wybuch walk odsunął na nieprzewidzianą przyszłość od dawna planowane spotkanie Borysa Jelcyna z czeczeńskim prezydentem Asłanem Maschadowem. Jego efektem miało być z jednej strony wzmocnienie przez Rosję coraz słabszego autorytetu Maschadowa, a z drugiej wznowienie działalności czeczeńskiego odcinka rurociągu, którym z kaspijskich złóż Azerbejdżanu płynęła ropa naftowa do rosyjskiego czarnomorskiego portu w Noworosyjsku.

Polityka 35.1999 (2208) z dnia 28.08.1999; Wydarzenia; s. 18
Reklama