Polityka o historii. Odc. 69
City break, ale z historią. Ruszamy do Florencji i staramy się nie zwariować
Loty do Florencji są drogie, dlatego lepszym rozwiązaniem jest przyjechać do stolicy Toskanii pociągiem z Bolonii bądź Pizy. „Lądujemy” więc na stacji kolejowej, która znajduje się w centrum Florencji, i… staramy się nie zwariować.
Syndromem Stendhala nazwany został rodzaj zaburzenia, przejawiającego się przyspieszonym biciem serca, zawrotami głowy, dezorientacją po zobaczeniu w krótkim czasie zbyt wielu dzieł sztuki. W ten sposób w 1817 r. Florencję odchorował francuski pisarz Stendhal, który po zwiedzeniu galerii Uffizi i wielu innych miejsc kilka dni musiał spędzić w łóżku. By się nie rozchorować, trzeba odpowiednio zaplanować zwiedzanie. Z góry zakładając, że i tak w ciągu kilku dni nie zobaczymy wszystkiego. Dzięki prof. Halinie Manikowskiej, historyczce średniowiecznej Florencji, możemy ruszyć w miasto.
Zaczniemy od położonego kilka kroków od dworca kościoła Santa Maria Novella. Z wielu arcydzieł sztuki koniecznie trzeba zobaczyć fresk Masaccia Święta Trójca, w którym po raz pierwszy w dziejach malarstwa zastosowano zasadę perspektywy. Później idziemy tropem dzieł Filippo Brunelleschiego, innego wybitnego artysty, przede wszystkim architekta, przyjaciela Masaccia. Zobaczymy więc Bazylikę San Lorenzo i katedrę, w której Brunelleschi zaprojektował kopułę. Będziemy też iść śladami Giotta, Arnolfa di Cambio, Della Robbia, Donatella, Michała Anioła, Vasariego. Zobaczymy miejsce kaźni Savonaroli.
Florencja słynie z dań mięsnych. Posilimy się więc, jedząc panino con trippa oraz bistecca alla fiorentina. Odpoczniemy w Ogrodach Bardinich, patrząc na kopułę.
***
Cieszymy się, że słuchasz naszych podkastów. Powstają one również dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów. Aby w pełni skorzystać z możliwości słuchania i czytania tekstów naszych autorów z bieżących i archiwalnych numerów „Polityki” i wydań specjalnych, dołącz do grona prenumeratorów Polityka.pl.