Na tle kryzysu pedofilskiego wypłynęły teraz dwie nowe sprawy: w Tarnowie i Kaliszu. Obie bardzo kontrowersyjne i szkodliwe dla wizerunku Kościoła.
W poprzednich aktach tego dramatu oglądaliśmy bp. Janiaka w roli negatywnego bohatera dokumentu Sekielskich, a ostatnio w roli zamroczonego alkoholem pacjenta.
Publiczna wymiana ciosów między bp. Janiakiem a prymasem Polski pokazuje, że wśród polskich hierarchów potężnie iskrzy.
To się w Kościele w Polsce nie zdarzyło od czasów stalinowskich. Ks. bp Edward Janiak rozesłał do biskupów list, w którym odrzuca zarzuty z dokumentu „Zabawa w chowanego”. Odpowiedział mu prymas Wojciech Polak.
Widać, że polski Kościół sam się nie oczyści. Z uporem powtarza te same błędy, które popełniły inne narodowe Kościoły, gdy wybuchały pedofilskie skandale.
Po emisji nowego filmu Sekielskich episkopat poprosił Watykan o wszczęcie postępowania wobec kaliskiego biskupa. Wiedział o przypadkach nadużyć, ale nie zgłosił ich zwierzchnikom.
Podczas zeznań bp Janiak mówił, że w więzieniach jest teraz 808 pedofilów, w tym tylko trzech księży. Może dlatego, że reszcie „okazano łaskę” – chciałoby się wykrzyczeć biskupowi w twarz.
Wiedząc o pedofilskich skłonnościach księdza, kurie wrocławska i bydgoska przenosiły go z parafii do parafii i kierowały do pracy z dziećmi. Gdyby nie milczenie biskupów, Arek i wielu chłopców takich jak on nie przeszliby przez piekło.