Feministki, antyglobaliści, ekolodzy i anarchiści tworzą barwne grupy wśród uniwersyteckich studentów. Ale za tą efektowną fasadą kryje się zniechęcenie polityką, upadek organizacji, ucieczka od społeczności w zacisze indywidualizmu i marihuany.
Kobiety nie tylko żyją dłużej od mężczyzn, lecz mają także sprawniejszy pod wieloma względami mózg. Wygląda też na to, że w kwestii prokreacji będą mogły się bez nas obejść.
Powieść w formie pamiętnika „Dziennik Bridget Jones”, napisana przez Helen Fielding, okazała się bestsellerem w Anglii i następnie w Ameryce, zaś nakręcony według niej film jest sukcesem sezonu. Czytelnicy jej polskiego przekładu wyrażają zaskoczenie: ot, notatki przeciętnej dziewczyny zabarwione humorem, gdzie tu sensacja? Czy film, który właśnie wszedł na nasze ekrany, tłumaczy ją?
Polskim feministkom niełatwo przebić się z oczywistą, wręcz banalną, ich zdaniem, prawdą, że kobiety mają w Polsce gorzej.
Po śmierci Matki Teresy ze spokojnym sumieniem można powiedzieć, że Niewinność z Prowincji straciła swą dobrą reputację. Dziś w modzie są kobiety złe, mroczne i niebezpieczne. Mają około trzydziestki, są przystojne, zadbane, samotne i po trupach idą zarówno przez swe życie zawodowe jak i uczuciowe. Biorą co chcą, od kogo chcą i kiedy chcą. Odsłaniają mroczne strony kobiecości i zarazem wystawiają je na widok publiczny. Ich mitycznym wzorem jest biblijna Dalila, która była agentką Filistyńczyków, uwiodła Samsona, potem go wykastrowała, pozbawiając mocy poprzez obcięcie włosów, a następnie zginęła razem ze swym kochankiem w ruinach męskiego świata, bo taką miała fantazję.