Odchodzący właśnie romantyzm w literaturze przedzieliła epopeja powstania listopadowego 1830 r. Rodzący się dopiero pozytywizm napiętnowała już na progu trauma powstania styczniowego 1863 r.
Gdy religię pracy udało się (szczęśliwie lub przemyślnie) pożenić z pieniędzmi, rodził się kapitalizm. Jego pionierzy w Królestwie Polskim byli – w duchu epoki – modernizatorami i filantropami, ale ludźmi raczej zachowawczymi w sprawach narodowych i społecznych.
Zwycięski zaborca upamiętnianie historycznych zdarzeń wykorzystywał do umacniania imperialnej pozycji Rosji.
Dzieje najtragiczniejszego z naszych powstań zawierają w sobie katalog słów i pojęć, które towarzyszyły rozmowom o polskich losach niemal do końca XX w. A niektóre wracają jeszcze dzisiaj.
W czasy odrodzonej Rzeczpospolitej pamięć Stycznia 1863 r. została przeniesiona poprzez tradycję legionową. Postawieni obok siebie weteran i legionista mieli wzajemnie wspierać swą legendę.
Na ziemiach polskich pod zaborem austriackim – w innych warunkach – wykształcił się odrębny koncept ugody. Tu Rosja była głównym wrogiem.
Przy niepodległościowym sztandarze pozostali jedynie nieliczni irredentyści, w realiach drugiej połowy XIX stulecia epigoni myśli powstańczej. Według nich przegrana nie unieważniała sensu czynu zbrojnego.
Zwątpienie w sens powstań wiodło niektórych do koncepcji ułożenia spraw z Rosją na wzór galicyjskiej autonomii. Nie chodzi tu o wynarodowionych renegatów, ale zwolenników politycznej wizji ugody.
W jakim kraju wybuchło powstanie styczniowe? Królestwo Polskie narodziło się w 1815 r. i do 1863 r. przeszło przez kilka etapów ustrojowych.
Józef Piłsudski ujął to tak: „Wielkość naszego narodu (...) polegała (...) na jedynym może w dziejach naszych rządzie, który, nieznany z imienia, był tak szanowany i tak słuchany, że zazdrość wzbudzić może we wszystkich krajach i u wszystkich narodów”.