W roli Baby Jagi występuje wielka lalka z koreańskiego serialu „Squid Game”, który uchodzi za jeden z największych fenomenów popkultury ostatnich lat.
Pierwszy sezon był dziełem desperata, drugi – człowieka spełnionego. To pęknięcie odciska się w fabule. Zwycięzca nie potrafi cieszyć się zwycięstwem i kasą, bo ciągnie się za nim wspomnienie okropności, w których brał udział.
Czy po dekadach anglosaskiej dominacji popkultura zmienia się w wielobiegunową? Tak sugerują aktualne tendencje choćby w świecie seriali i w muzyce.
Najnowszy hit serialowy z Korei, choć wydaje się jeszcze bardziej odrealniony niż głośny „Squid Game”, dużo więcej mówi o koreańskim społeczeństwie, obnażając jego religijne lęki.
Koreański serial „Squid Game” o dziecięcych zabawach zamienionych w śmiertelny turniej przeraża na wielu poziomach. Wzbudził też moralną panikę – co oglądają nasze dzieci?
Globalną popularność serialu „Squid Game” można odebrać jako kolejny sukces koreańskiej fali, ale może stoi za nią coś innego – mechanizmy Netflixa.