Dr hab. Katarzyna Kajdanek o tym, jak się żyje na przedmieściach i kto w przyszłości na nich zostanie.
Idea samowystarczalnych miast w warunkach polskich sprowadza się głównie do pytania, czy miasta uniezależnią się od rządu decydującego o źródle energii elektrycznej.
Ruchy miejskie zrzeszające aktywistów i społeczników zaangażowanych w sprawy swoich miast nie ukrywają politycznych ambicji. Czy mają szansę w walce o stanowiska prezydentów, burmistrzów i radnych?
Miesiąc temu ogłosiliśmy wspólnie z Akademią Górniczo-Hutniczą ranking polskich miast pod względem jakości życia. Rozmowa o wynikach z ekspertami i lokalnymi politykami ujawnia, że nie ma uniwersalnej recepty na „miasto szczęśliwe”. Dziś takim może być zarówno stołeczna Warszawa, jak i niewielkie, podkarpackie Krosno.
Już wkrótce kierowcy za parkowanie w miastach zapłacą więcej, a do niektórych jego stref w ogóle nie wjadą. Tak będzie po wyborach. Na razie są zasypywani nierealnymi obietnicami.
Zaczyna się cykl wyborczy i 21-miesięczna kampania, od której będzie zależeć polityczna przyszłość Polski. Pierwsze w kolejności wybory samorządowe zadecydują o losie polskich miast i gmin na wiele dekad.
Czy konsekwencje zmian klimatu albo automatyzacji pracy dotkną w zbliżony sposób mieszkańców Konina, Wrocławia i Lublina? Nic bardziej mylnego. Pokazuje to foresight miejski, metoda pozwalająca tworzyć realistyczne scenariusze rozwoju dla branży, firmy czy miasta.
Czy jest jakieś polskie miasto, w którym kultura ma się dobrze? A jeśli tak, to po czym można to poznać?
Gdy państwo, zamiast bronić wolności sztuki, zaczyna na tę wolność wpływać, oczy artystów i ludzi kultury z nadzieją kierują się w stronę samorządu.
Polskie miasta muszą wymyślać się na nowo, jeśli chcą się rozwijać. Kultura ma tu do odegrania rolę kluczową.