Zaczęło się od intrygi zawiązanej podczas niedzielnego nabożeństwa. Rozmowa między spiskowcami toczyła się zapewne po polsku, ponieważ wrocławski kościół św. Klemensa nazywano świątynią polskich rybaków i od jakiegoś już czasu był on miejscem burzliwych spotkań, podczas których wygrażano rządzącej miastem radzie. Następnego dnia, 18 lipca 1418 r., na głos pasterskiego rogu wokół świątyni zebrał się tłum rzeźników, murarzy, sukienników i innych przedstawicieli miejscowej biedoty. Krótkie przemówienie zagrzewające zgromadzonych do wzięcia spraw w swoje ręce wygłosił bednarz Jacob Kreuzberg. Następnie uzbrojone w pałki, dzidy i noże pospolite ruszenie skierowało się na rynek.
Zaskoczeni rajcy usłyszeli tumult, kiedy było już za późno. Kreuzberg jako pierwszy wyważył drzwi do wieży ratuszowej. To, co stało się potem, opisał kronikarz Mikołaj Pol: „Na rynku przed dybami zabili burmistrza Nikolausa Freibergera, trzech ławników i oprócz tego z gminy Nikolausa Faustlinga i Nikolausa Neumarkta. Georg Rathburg, szewc, gonił własnego kuzyna Johanna Megerlina, wyciągnął go bez żadnej litości z wieży ratuszowej, gdzie schował się pod dachem. Następnie zrzucił go z góry na rybi targ na piki zbuntowanej tłuszczy. Pospólstwo zrzuciło go potem z oszczepów do ogrodu na targu, gdzie w męczarniach życie zakończył”. Rewolucyjne święto trwało w najlepsze. Skrzynie z pieniędzmi i dokumentami zostały rozbite, broń z arsenału zrabowana, a więźniowie uwolnieni. Buntownicy okupowali ratusz przez kolejne pięć dni, ale przemoc nie rozprzestrzeniła się na resztę miasta. Nietknięte pozostały prywatne domy zamęczonych rajców, ich rodziny również nie zaznały przemocy.
Wykluczeni A.D. 1418
W pierwszych latach XV w. miasta korony czeskiej, w tym także Śląsk, były areną niewyobrażalnego wprost zamętu.