„Polityka”. Pilnujemy władzy, służymy czytelnikom.

Prenumerata roczna taniej o 20%

OK, pokaż ofertę
Historia

Historia, jakiej nie znacie: Jak i po co premier Francji uwięził papieża

Jim Carter jako papież Bonifacy w serialu „Templariusze” Jim Carter jako papież Bonifacy w serialu „Templariusze” mat. pr.
No może nie premier, tylko „pierwszy minister”, a cała rzecz miała miejsce 7 września 1303 r. Ale reszta się zgadza. Zacznijmy jednak od początku.

Papież Bonifacy VIII, pochodzący z potężnego rodu Gaetanich, zasiadł na tronie Piotrowym w okolicznościach więcej niż niezwykłych. Jego poprzednik Celestyn V został wybrany przez konklawe jako kandydat kompromisu – nie kardynał, lecz człowiek spoza systemu, pustelnik cieszący się opinią męża świątobliwego i pełnego pokory.

Mimo swych zalet na „prezydenta Europy” się nie nadawał i, co więcej, nie chciał nim być. Zmęczony polityką i pragnący powrócić do eremu, zlecił komisji kardynałów zbadanie, czy papież może abdykować. A jednym z tych kardynałów był Benedetto Gaetani. Jak łatwo się domyślić, kolejne konklawe jego właśnie wybrało na nowego papieża.

Czytaj także: Makabryczne rytuały beatyfikacji i kanonizacji

Król zawsze posłuszny Rzymowi

Bonifacy VIII okazał się przeciwieństwem poprzednika, którego zresztą na wszelki wypadek kazał trzymać pod kluczem. Sam świetnie zorientowany w meandrach europejskiej polityki, inteligentny i pragmatyczny, miał zamiar utrzymać prymat papieża nie tylko jako głowy Kościoła, ale i przywódcy całego chrześcijańskiego świata. Problem w tym, że świat się zmieniał, a idea christianitas zaczęła już przemieszczać się w stronę słownika pojęć historycznych.

W awangardzie nowej polityki znalazła się Francja, najpotężniejsze królestwo kontynentu, ze swym ambitnym władcą Filipem IV, zwanym wówczas Sprawiedliwym, dziś Pięknym, noszącym również wiele mówiący przydomek „Król z żelaza”. (Jeden z jego wrogów powiedział o Filipie: nie jest ani człowiekiem, ani bestią, jest posągiem). Między tymi dwoma osobowościami musiało dojść do gwałtownego zderzenia, a zaczęło się, oczywiście, od pieniędzy.

Budowa scentralizowanego, nowoczesnego jak na XIV w. państwa oraz długotrwałe wojny sprowadziły na królestwo permanentny kryzys finansowy. Wydano więc zarządzenie zabraniające wywozu złota i srebra. Czym jednak płacić świętopietrze? Miedzią? Czy papież ma prawo pouczać, wymagać i grozić władcy suwerennego królestwa? Od słowa do słowa Bonifacy, sędzia we własnej sprawie, rozstrzyga w 1302 r. spór bullą Unam Sanctam – idea niezależności władzy świeckiej to herezja manichejska, król, który zbłądzi, podlega osądowi papieża, papieża może sądzić tylko Bóg, a bez posłuszeństwa Rzymowi nie można osiągnąć zbawienia.

Historia, jakiej nie znacie: Seks w czasach zimnej wojny

Jak uderzyć w Bonifacego

I tu pojawia się w naszej historii pierwszy doradca Filipa IV, niesławny Wilhelm de Nogaret. Człowiek z ludu, gruntownie wykształcony prawnik i wykładowca na uniwersytecie w Montpellier, trafił wreszcie na dwór królewski, wprowadzając swoje prawnicze teorie w życie. Naprawdę poszczęściło mu się, kiedy francuskie rycerstwo poniosło klęskę w bitwie pod Courtrai, gdzie zbuntowani flamandzcy kupcy i tkacze, czyli generalnie chamy, ośmielili się wyrżnąć opancerzonych i ozdobionych złotymi ostrogami hrabiów. Po tej haniebnej porażce zwolniło się w administracji wiele stanowisk, w tym strażnika pieczęci królewskiej, na które awansowany został właśnie de Nogaret.

Nasz profesor podjął się, rzecz jasna na rozkaz królewski, zaatakować papieża, oskarżając go o sodomię, bluźnierstwo, konszachty z diabłem, symonię (to akurat prawda), herezję, zamordowanie poprzednika i inne podobne historie. Było to tylko przygotowanie do ostatecznego uderzenia w Bonifacego VIII.

De Nogaret wymyślił sposób, jak wykorzystać przeciw niemu prawo kościelne. Otóż papieża odwołać może sobór powszechny, a ten zwołać może tylko… papież. No chyba, że jest oskarżony o herezję. Jeśli się nie stawi, dowiedzie tym swojej winy. Wystarczy tylko zorganizować sobór we Francji i zadbać o przewagę liczebną francuskich biskupów.

Ale papież miał średniowieczny odpowiednik walizki z atomowym guzikiem – ekskomunikę, i wiadomo było, że – nawiążmy tak do kryzysu kubańskiego – pierwszy nie mrugnie. Dokument wyklinający króla Filipa miał zostać ogłoszony w Rzymie 8 września, tymczasem papież przebywał w Anagni, skąd pochodził i gdzie czuł się bezpiecznie.

Czytaj także: W Watykanie spisek goni spisek

Jak papieża zmusić do abdykacji

Profesor de Nogaret znalazł nieszablonowy sposób załatwienia sprawy – sprzymierzony z wrogim Gaetanim rodem Collonów zaciąga 1600 najemników, po czym 7 września 1303 r. napada na Anagni, wtrąca papieża do lochu i przez trzy dni trzyma go bez jedzenia i wody, usiłując zmusić do abdykacji. Bonifacy VIII, człowiek w wieku podeszłym, mimo brutalnego traktowania posłał de Nogareta do wszystkich diabłów. Kto wie, jak cała sprawa by się skończyła, gdyby po owych trzech dniach mieszczanie nie wygnali z miasta królewskiego ministra i jego siepaczy. Papież powrócił do Rzymu, gdzie... zmarł 11 października. Jego następca Benedykt XI umarł niecały rok później, co za zbieg okoliczności, na dzień przed ekskomunikowaniem Nogareta.

A co dalej z naszym rzutkim jurystą? Filip IV obsypał go złotem i nadaniami, powierzając inne odpowiedzialne zadania – najpierw wygnanie i konfiskatę dóbr kupców lombardzkich i włoskich, wygnanie i konfiskatę mienia Żydów, wreszcie najsłynniejsze ze wszystkich: atak na Templariuszy, którego organizacji nie powstydziliby się tacy specjaliści jak Jeżow, Beria czy Müller (szef Gestapo).

Król wyszedł zwycięsko z konfliktu z Rzymem, w dziejach Kościoła rozpoczęła się epoka nazwana później niewolą awiniońską, trwająca niemal 70 lat. A de Nogaret przeszedł do historii jako złowrogi pierwszy minister Francji. Ciekawie, czy uznałby dziś, że było warto?

Historia, jakiej nie znacie: Jak Polacy bronili Malborka przed Krzyżakami

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

Rynek

Życie usłane Lotosem. Sprawdzamy, ile ludzie bliscy Obajtkowi zarabiają w norweskiej spółce Orlenu

Dochody uzyskiwane i opodatkowane w Norwegii stanowią w tym kraju informację publiczną. Zapytaliśmy więc tamtejszy urząd podatkowy o zarobki w orlenowskiej spółce.

Anna Dąbrowska, Mieszko Czarnecki
03.06.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną