Papież Bonifacy VIII, pochodzący z potężnego rodu Gaetanich, zasiadł na tronie Piotrowym w okolicznościach więcej niż niezwykłych. Jego poprzednik Celestyn V został wybrany przez konklawe jako kandydat kompromisu – nie kardynał, lecz człowiek spoza systemu, pustelnik cieszący się opinią męża świątobliwego i pełnego pokory.
Mimo swych zalet na „prezydenta Europy” się nie nadawał i, co więcej, nie chciał nim być. Zmęczony polityką i pragnący powrócić do eremu, zlecił komisji kardynałów zbadanie, czy papież może abdykować. A jednym z tych kardynałów był Benedetto Gaetani. Jak łatwo się domyślić, kolejne konklawe jego właśnie wybrało na nowego papieża.
Czytaj także: Makabryczne rytuały beatyfikacji i kanonizacji
Król zawsze posłuszny Rzymowi
Bonifacy VIII okazał się przeciwieństwem poprzednika, którego zresztą na wszelki wypadek kazał trzymać pod kluczem. Sam świetnie zorientowany w meandrach europejskiej polityki, inteligentny i pragmatyczny, miał zamiar utrzymać prymat papieża nie tylko jako głowy Kościoła, ale i przywódcy całego chrześcijańskiego świata. Problem w tym, że świat się zmieniał, a idea christianitas zaczęła już przemieszczać się w stronę słownika pojęć historycznych.
W awangardzie nowej polityki znalazła się Francja, najpotężniejsze królestwo kontynentu, ze swym ambitnym władcą Filipem IV, zwanym wówczas Sprawiedliwym, dziś Pięknym, noszącym również wiele mówiący przydomek „Król z żelaza”. (Jeden z jego wrogów powiedział o Filipie: nie jest ani człowiekiem, ani bestią, jest posągiem).