Wielka rada Republiki Raguzy (dziś Dubrownik) wydała historyczny dekret o kwarantannie 27 lipca 1377 r. Lakoniczny komunikat wpisany do księgi praw republiki mówił jasno: ktokolwiek przybywa z terenów objętych zarazą, nie zostanie wpuszczony do miasta ani na podległe mu terytorium. Wspomnianą zarazą była słynna Czarna Śmierć, czyli dżuma, jedna z najbardziej śmiercionośnych epidemii w dziejach ludzkości. Z rozkazu dubrownickiej rady załogi przypływających do portu statków musiały spędzić 30 dni w odosobnieniu na jednej z trzech położonych nieopodal portu niezamieszkanych wyspach: Mrkan, Bobara i Supetar. Wkrótce podobne prawa wprowadziły inne kupieckie republiki: Wenecja, Piza i Genua. W 1448 r. wenecki senat przedłużył okres oczekiwania załóg na zejście na ląd do 40 dni (z łac. quarantena, wł. quaranta giorni), co dało początek nazwie kwarantanna.
Miasta zamknięte
Dlaczego akurat 40 dni? Współcześni nie potrafili dokładnie oszacować, ile wynosi czas inkubacji dżumy – tak długi okres izolacji wydawał się po prostu bezpieczny. Dopiero później badania angielskich ksiąg parafialnych wykazały, że dżuma dymieniczna, by zabić, potrzebowała dokładnie 37 dni (maksymalnie). Tzw. okres utajony zajmował od 10 do 12 dni, okres zakaźny (przed pojawieniem się objawów) dalsze 20–22 dni, śmierć następowała zwykle ok. 5 dni później.
Przyczyny, rozprzestrzenianie i środki walki z Czarną Śmiercią stanowiły wielką niewiadomą, co tylko pogłębiało nastrój grozy. Nikt nie podejrzewał, że nosicielami zarazy były wszechobecne wówczas szczury i pchły. Jak pisze Barbara Tuchman w „Odległym zwierciadle”, według ówczesnych medyków choroba miała związek z „morowym powietrzem”, które nadeszło ze wschodu w postaci „zgniłych podmuchów wiatru”.