Związki Hollywood z amerykańską mafią nie są tajemnicą i nie ograniczają się do Franka Sinatry, znanego przyjaciela równie znanych gangsterów. Tak jak aktorów (i aktorki) pociągali twardzi faceci w watowanych marynarkach, tak i gangsterów fascynował świat wielkich producentów i gwiazd filmowych. Z tych wzajemnych zauroczeń powstały nie tylko świetne kryminały; mafia skutecznie dobierała się do pieniędzy Hollywood, np. kontrolując związki zawodowe czy wymuszając inwestycje w powstanie i rozwój kasyn w Vegas.
Ale Hollywood poza pieniędzmi miało jeszcze coś, co przyciągało próżnych chłopców z rozmaitych ferajn – gwiazdy, najpiękniejsze i najbardziej pożądane. Czyż można sobie wyobrazić wspanialszy łup i bardziej oczywiste potwierdzenie własnej pozycji niż głośny romans z gorącą dziewczyną z kinowego ekranu? Te związki nigdy nie kończyły się dobrze, czasem, jak pokazuje poniższy przykład, również dla gangsterów.
Czytaj też: Pekin zmiękcza Hollywood
Średnio gruba ryba
John Stompanato nigdy nie należał do grona grubych mafijnych ryb, ale miał odpowiednie koneksje. Był ochroniarzem i człowiekiem od brudnej roboty Mickeya Cohena, jednego z najważniejszych gangsterów rezydujących w Los Angeles, dawnego boksera i bandziora pracującego w latach 30. dla Ala Capone.
Czytaj też: Al Capone. Gangster, którego zgubiło gadulstwo
Stompanato, który w czasie wojny służył w Marines na Pacyfiku, związał się z Cohenem pod koniec lat 40.