Francuska ruletka z wyborami. Czy Macron też zgotuje sobie polityczne Waterloo?
Niedzielne wybory parlamentarne, zwołane przez prezydenta Macrona pod wpływem zwycięstwa skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego w wyborach do Parlamentu Europejskiego z 9 czerwca, to głosowanie, w którym Francuzi tak naprawdę pokażą swój stosunek do integracji europejskiej. Od początku istnienia V Republiki w 1958 r. prezydenci zwołali przedterminowe wybory pięciokrotnie. W każdym z tych przypadków przyświecały im inne cele, ale kwestia miejsca Francji w Europie zawsze odgrywała w nich ważną rolę.
Konstytucja z 1958 r. dała prezydentowi prawo rozwiązania Zgromadzenia Narodowego i rozpisania nowych wyborów. Rozwiązanie to zostało wprowadzone w życie przez wracającego wówczas do władzy generała de Gaulle’a i miało stanowić antidotum na sytuację, w której prezydent i wrogie mu Zgromadzenie Narodowe paraliżowały się nawzajem (co było zmorą IV Republiki). Władza rozpisania nowych wyborów stawiała prezydenta w roli głównego rozgrywającego na krajowej arenie politycznej.
Czytaj też: Reżyserzy dziejów. Oni tworzyli i niszczyli Europę w ubiegłym stuleciu
Wotum zaufania
Obejmując władzę, de Gaulle chciał państwa silnego, w którym odpowiedzialność za rządy nie rozmywa się między prezydentem a parlamentem.