Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Francuska ruletka z wyborami. Czy Macron też zgotuje sobie polityczne Waterloo?

Siedziba Zgromadzenia Narodowego we Francji Siedziba Zgromadzenia Narodowego we Francji Benoit Tessier / Reuters / Forum
Ogromne ryzyko, które może się opłacić, ale i prowadzić do katastrofy. Co mówi historia na temat przedterminowych wyborów we Francji?

Niedzielne wybory parlamentarne, zwołane przez prezydenta Macrona pod wpływem zwycięstwa skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego w wyborach do Parlamentu Europejskiego z 9 czerwca, to głosowanie, w którym Francuzi tak naprawdę pokażą swój stosunek do integracji europejskiej. Od początku istnienia V Republiki w 1958 r. prezydenci zwołali przedterminowe wybory pięciokrotnie. W każdym z tych przypadków przyświecały im inne cele, ale kwestia miejsca Francji w Europie zawsze odgrywała w nich ważną rolę.

Konstytucja z 1958 r. dała prezydentowi prawo rozwiązania Zgromadzenia Narodowego i rozpisania nowych wyborów. Rozwiązanie to zostało wprowadzone w życie przez wracającego wówczas do władzy generała de Gaulle’a i miało stanowić antidotum na sytuację, w której prezydent i wrogie mu Zgromadzenie Narodowe paraliżowały się nawzajem (co było zmorą IV Republiki). Władza rozpisania nowych wyborów stawiała prezydenta w roli głównego rozgrywającego na krajowej arenie politycznej.

Czytaj też: Reżyserzy dziejów. Oni tworzyli i niszczyli Europę w ubiegłym stuleciu

Wotum zaufania

Obejmując władzę, de Gaulle chciał państwa silnego, w którym odpowiedzialność za rządy nie rozmywa się między prezydentem a parlamentem.

Reklama