Francuski łącznik
Marc Bloch, francuski łącznik. Jak ulubiony historyk Macrona trafił do Panteonu
Lewicowiec, który uważał za swój obowiązek walkę i śmierć za ojczyznę. Oddany republikanin zafascynowany średniowieczną władzą królewską. Świecki, który próbował mentalnie się wczuć w najbardziej religijny okres w historii człowieka. Liberał. Kosmopolita. Patriota. Nawet dziś trudno znaleźć taką mieszankę w jednej osobie.
Pod koniec ubiegłego roku prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedział „panteonizację” historyka Marca Blocha, czyli przeniesienie jego doczesnych szczątków do paryskiego Panteonu, kiedyś świątyni, a od 1885 r. mauzoleum najwybitniejszych Francuzów. Bloch znajdzie się tam w uznaniu „jego pracy, jego nauczania i jego odwagi”, napisał Pałac Elizejski. I dołączy w ten sposób m.in. do Jeana-Jacques’a Rousseau, Woltera, Victora Hugo i Antoine’a Saint-Exupéry’ego.
Bloch jest niewątpliwie ulubionym historykiem Macrona. Francuski prezydent cytował go już w kilku wywiadach, przywoływał w wystąpieniach. Szczególnie upodobał sobie jeden passus. Bloch zauważył kiedyś, że istnieją dwa typy Francuzów, którzy nie zrozumieją swojej ojczyzny. „Ci, których nie wzrusza wspomnienie konsekracji (koronacji) naszych królów w Reims, oraz ci, którzy potrafią bez wzruszenia czytać o Święcie Federacji”, czyli o hucznie obchodzonej rocznicy zdobycia Bastylii (świętowano tylko dwa razy, w trakcie pierwszego Talleyrand odprawił „mszę” rewolucyjną).
Dla chwały i bogactwa
Być w pełni Francuzem, przekonuje Bloch, oznacza żyć dla chwały i bogactwa religijnych, monarchicznych korzeni kraju. I jednocześnie ekscytować się rewolucyjnym eksperymentem z 1789 r. Politycznie rzecz biorąc, Bloch nawołuje więc do pogodzenia we francuskim sercu spuścizny republikanizmu i autorytaryzmu, uniwersalnego egalitaryzmu i partykularnego wykluczenia, bojowej laickości i publicznego katolicyzmu.