Grypa się czai
Wirusolodzy w 2002 r.: Już dziś trzeba minimalizować skutki kolejnej pandemii
Grypa atakuje przeważnie jesienią i w zimie, gdy robi się mokro i chłodno. W Polsce najwięcej zachorowań obserwuje się na początku roku. Wysoka gorączka i bóle mięśni mogą przykuć do łóżka na kilkanaście dni nawet ludzi młodych i silnych. Najniebezpieczniejsze są jednak powikłania grypy dla osób starszych, niedożywionych, z przewlekłymi schorzeniami. Co roku tysiące takich ludzi umiera na skutek zakażenia grypą. I do tego jesteśmy, rzec można, przyzwyczajeni.
Grypa bowiem towarzyszy ludziom od wieków, a jej epidemie splatają się nieraz z ważnymi wydarzeniami historycznymi. „Tysiąc dziewięćset trzydziesty czwarty rok. Szedł ważny, niezwykły pełen nagłych spraw i bolesny. (...) Tej samej zimy wybuchła na Podhalu grypa. Ludzie zarażali się i marli jak muchy” – pisał Jalu Kurek w swojej słynnej powieści „Grypa szaleje w Naprawie”. W jego czasach grypa bez trudu przerywała nędzne życie wygłodzonych do granic wytrzymałości chłopów z małej górskiej wioski. Ale grypa szalała na całym świecie atakując zarówno biednych jak i bogatych.
Co pewien czas wyjątkowo zjadliwa forma wirusa grypy wywołuje pandemię – w XX w. zdarzyły się one trzykrotnie. W 1918 r. szalała hiszpanka, w 1957 r. grypa azjatycka. Z ostatnią pandemią spowodowaną przez wirus o nazwie Hongkong mieliśmy do czynienia 34 lata temu. Kiedy dojdzie do następnego ataku? Niestety, grypa podczas pandemii ma przebieg inny niż zwykle – zjadliwość wirusa zwiększa się, więc liczba powikłań i śmiertelność wzrasta. Na hiszpankę zmarło w ciągu tylko jednego roku – według różnych szacunków – od 20 do 40 mln osób (zarazek ten był więc największym i najbardziej skutecznym zabójcą XX w.