Klasyki Polityki

Opuszczona stara panna

Białoruś, drugie państwo Rosjan

Spotkanie prezydentów na Kremlu. W światowej grze Łukaszenko zaczyna uwierać Putina jak gwóźdź w bucie. Spotkanie prezydentów na Kremlu. W światowej grze Łukaszenko zaczyna uwierać Putina jak gwóźdź w bucie. AFP
Wyrokami dziejów najnowszych Aleksander Łukaszenko został on poniekąd skazany na prezydenturę Białorusi. A przecież widział siebie w aureoli lidera Rosji. Kiedyś powiedział był nawet: „Białoruś już zaliczyłem”.

Lata całe kołował europejską opinię publiczną, zwłaszcza polską, jako ostatni dyktator w środku kontynentu (Slobodan Miloszević działał na bałkańskim uboczu). Początkowo nie orientowano się, o co mu naprawdę chodzi, postrzegając Republikę Białoruś jako coś w rodzaju komunistycznej resztówki po byłym Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Resztówki bowiem zawsze się zdarzały po każdym upadłym imperium.

Takie rozpoznanie sytuacji białoruskiej niewiele odbiegało od prawdy. Republika ta – w czasach ZSRR – miała się gorzej tylko w zestawieniu z Gruzją, natomiast znacznie lepiej w porównaniu z Ukrainą czy z samą Rosją (w Nadbałtyce może Estonia jakoś jej dorównywała). Rzecz w tym, że Białoruś tradycyjnie leżała na wielkim szlaku wojennym z Rosji do Europy i z Europy do Rosji. Wiele inwestowano w jej infrastrukturę strategiczną, przeistaczając ten kraj w wielką montownię przemysłową ZSRR i siedlisko baz wojskowych.

Republika chłopów

Niepodległość zatem spadła na Białorusinów niczym śnieg na rozgrzaną głowę. Nikt o nią tutaj nie walczył, dysydenci właściwie nie istnieli. Poziom bytu materialnego zaś przewyższał wszystko, co zapamiętano z minionych czasów. To była republika chłopów, dokładniej: wsi osiadłej w mieście (nic to, że tandetnym). Z pracy w kołchozach żyje zaledwie kilkanaście procent populacji. Wieś starzeje się i znika. Giganty przemysłowe nadal działają. Nic się nie zmieniło z wyjątkiem tego, że dziś wskutek przestarzałych technologii pojawiły się olbrzymie trudności ze zbytem gotowej produkcji.

W aurze ludowej szczęśliwości, w miastach chłopskich migrantów demokratyczna opozycja jest i pozostaje zmarginalizowana. Na ten stan negatywnie wpływa także znacząca mniejszość rosyjskojęzyczna o mentalności porzuconych przez metropolię kolonizatorów.

Polityka 40.2002 (2370) z dnia 05.10.2002; Świat; s. 50
Oryginalny tytuł tekstu: "Opuszczona stara panna"
Reklama