Janina Paradowska: – W swoim exposé powiedział pan, że Polsce potrzebne jest wyciszenie konfliktu politycznego, że będzie to dla pana priorytetem, tymczasem konflikt przybiera na sile.
Jarosław Kaczyński: – Wiem, że będzie mnie pani próbowała przygwoździć wypowiedzią Antoniego Macierewicza, ale te konflikty przybierają na sile od dłuższego czasu i nie my jesteśmy ich inicjatorami. Mamy zestawienie wypowiedzi na nasz temat, gdy je zobaczyłem, uświadomiłem sobie, że te ataki zaczęły się jeszcze przed wyborami, a po przegranych przez Platformę wyborach zapanowało zupełne szaleństwo. I zapewniam panią, że przez długie miesiące nie było z naszej strony żadnej agresywnej odpowiedzi. Byliśmy cierpliwi. Nic to nie dało.
Znajdę dziesiątki przykładów takiego agresywnego tonu, choćby w wypowiedziach Jacka Kurskiego.
Nie znajdzie pani, to jest mit. Nawet sprawa dziadka Tuska, jeśli trzymać się faktów, to była w istocie skrajnie nieudana operacja socjotechniczna PO. Poza tym słowa w polityce (i nie tylko) są bardzo, bardzo ważne.
Ale porozmawiajmy o czynach. Zmienianie ordynacji wyborczej w taki sposób, w ciągu 48 godzin, to większy powód do konfliktu niż książka cytatów.
Tak jest w parlamentach całego świata, że większość, jeśli działa zgodnie z regulaminem Sejmu, może przeprowadzać ustawy, a tu wszystko odbyło się zgodnie z regulaminem. Liczba godzin nie ma nic do rzeczy. Ustawę można uchwalić też w 12 godzin.
Obok regulaminu jest jeszcze dobry obyczaj, są pewne wypracowane i utrwalone już normy postępowania. Choćby taka, by dla ordynacji szukać szerszego politycznego kompromisu.
Przypomnę, że AWS i UW też zmieniły ordynację, i to parlamentarną.