Czarna koszula. Na ramieniu opaska podobna do hitlerowskiej. Przy pasie pistolet... To nie film o Niemczech lat 30. To letni dzień w Rosji 1998 r., bo obok człowieka ze swastyką stoi współczesny rosyjski milicjant. Razem stanowią patrol porządkowy – zwykły obrazek z życia podmoskiewskiego miasteczka Sołncewsk. To nie rezerwat dla rosyjskich neonazistów, bo takich miast, gdzie MSW współpracuje z organizacją Rosyjska Jedność Narodowa, jest wiele.
Moskiewscy naziści w patrolach miejskich nie chodzą, co nie znaczy, że są mniej czujni: obstawiają węzeł kolejowy Ramenskoje, kontrolują wodne stacje ratownicze w ośrodkach wypoczynkowych Sosnowy Bór i Kuzminki, no i oczywiście sprawują pieczę nad Parkiem Terleckim, gdzie znajduje się ich siedziba.
Jesteśmy faszystami!
To jednak łagodna odmiana współczesnej rosyjskiej ideologii faszystowskiej. Młodzi, zjednoczeni w przybudówce RJN zwanej Rosyjski Sojusz Narodowy – zarzucają swym przywódcom wstydliwe odcinanie się od korzeni, traktują ich jak skansen. RSN dumnie głosi w swej gazetce „Szturmowiec”: jesteśmy faszystami! Ich dewiza: czystość krwi i wiary. Cel: władza i dyktatura.
Zajęcia z walk wręcz prowadzi sam wódz, 24-letni Konstantin Kasimowski. Teoretyczna podstawa: „Wypisy dla niemieckiej młodzieży” wydane w 1938 r. dla Hitlerjugend. Młody wódz przyznaje, że lekceważy politykę i zabiegi o władzę wodza głównego – Barkaszowa. Przy RSN działają skinheadzi – „Golone Głowy – Oddział 2”. W każdą niedzielę urządzają obławy na czarnoskórych. Ofiarami są najczęściej studenci Uniwersytetu Przyjaźni Narodów (dawniej im. Patrice´a Lumumby). Ani jedna nota ambasad afrykańskich do rosyjskiego MSZ nie doczekała się odpowiedzi.
Czterdziestoparoletni wódz Rosyjskiej Jedności Narodowej (RJN) – Aleksander Barkaszow, ma wąsiki i przylizane włosy.