Siedmiofunkcyjny Pepe niemowlaczek je, śpi, płacze, a nawet sika do miniaturowych pampersów. Miś „nagrywający i powtarzający” ma w trzewiach miniaturowy dyktafon. Plastikowy Michael Jackson podryguje w rytm dobiegającego skądś hitu. Kuloodporna kamizelka jest sprzedawana w komplecie z laserowym pistoletem. Gdy się strzela z pistoletu, to kamizelka wydaje odgłosy. Strzelaniny, oczywiście. Na kompaktowych krążkach – zabawa w bycie Bogiem. Za pomocą kliknięć w komputerową klawiaturę można „zalewać potopem lądy, kruszyć góry, spuszczać gromy z jasnego nieba i zsyłać plagi pszczół–zabójców”.
Producenci zabawek, zaprzęgając nowoczesne technologie, tworzą coraz udatniejsze imitacje rzeczywistości. Ale na tym ich szaleńczy wyścig do dziecięcej wyobraźni się nie kończy. Nadają lalkom i figurkom imiona, charaktery, wyposażają je we wrogów i przyjaciół, do scenariuszy zabaw dodają scenografię i akcesoria. Programują żywoty wykreowanych bohaterów. Dają dzieciom gotowe światy do zabawy. Niekiedy prawie dosłownie...
Nadprodukcja bohaterów
Coraz częściej podpowiedź–instrukcja udzielana jest dzieciom zawczasu na kinowych i telewizyjnych ekranach. Symbioza produkcji filmowej i zabawkarskiej jest zaiste imponująca. Każdy kolejny filmowy szlagier dla najmłodszej widowni owocuje błyskawicznie na sklepowych półkach plastikowymi kolekcjami batmanów, zorrów, księżniczek Mulan, spidermanów (to aktualny asortyment). Wraz z wrogami i przyjaciółmi, z pojazdami i elementami scenografii, rzecz jasna.
Tempo zmian na liście dziecięcych przebojów jest zawrotne. Znawcy mówią, że od czasu „Króla lwa” owe agregaty zmieniają się co dwa miesiące.