Mur pęka ze śmiechu
Jak upadek muru berlińskiego wpłynął na życie pięciu kobiet
Wszystkie bohaterki po zjednoczeniu Niemiec znalazły wytrych do nowej rzeczywistości. Z Trabantów przesiadły się do Audi. Zmieniły mieszkania. Wciąż jednak czują się Ossi, obywatelkami drugiej kategorii. Ale ich dzieci już nie.
Ute Mahler, fotoreporterka
Tamtego wieczora, na początku listopada 1989 r., Ute wybrała się do przyjaciółki. Piły wino, plotkowały, nie zwracając uwagi na włączony telewizor. Zaintrygowało je jednak pojawienie się na ekranie ważnego działacza. Przerwały na chwilę babskie gadanie: w to, co mówił Günter Schabowski, trudno było uwierzyć. Od tej chwili, oświadczył, obywatele NRD mogą przekraczać granicę.
Natychmiast wróciła do domu. Werner – jej mąż – już na nią czekał, obudzili syna i pojechali na Zachód. Bardzo szybko utkwili w olbrzymim korku na Prenzlauer Alle. W środku nocy dotarli do centrum Berlina Zachodniego na KuDamm. Naokoło wszyscy pili, całowali się, wariowali ze szczęścia. Ale ogólna euforia nie zabiła w niej zmysłu obserwacji. W tamtą listopadową noc zobaczyła także kilka zatroskanych twarzy.
– Nie wierzyłam, że mur upadnie, a z nim NRD. Nikt nie wierzył. Po zjednoczeniu trudności były nie do uniknięcia. Czułam, że wiele będzie zależało od wzajemnej akceptacji i tolerancji.
Ute Mahler skończyła studia fotograficzne w Lipsku. Marzyła o pracy reporterskiej: być wszędzie tam, gdzie coś się dzieje. Enerdowskie życie szybko przywołało ją do porządku. Znalazła dla siebie niszę. Fotografowała portrety gwiazd muzyki młodzieżowej i modę.
Moda i modelki w NRD? Podobne do manekinów przyjmowały wyuczone, sztuczne pozy. Nienawidziła ich fotografować, wolała koleżanki, naturszczyce. Jej zdjęcia drukował magazyn „Sybille”. Naczelną nieraz krytykowano za nie w KC.