Klasyki Polityki

Bramki na kartoflisku

Mułłowie nakazali piłkarzom grać w szatach do kostek

Stadion w Kabulu, 2002, rozgrywki o Puchar Hindukuszu, jedno z pierwszych spotkań po obaleniu talibów. Stadion w Kabulu, 2002, rozgrywki o Puchar Hindukuszu, jedno z pierwszych spotkań po obaleniu talibów. AFP
Afgańczycy kochają futbol. Nieważne, że drużyna narodowa praktycznie nie istnieje, a porażka goni porażkę. Na mecze walą tłumy, bo futbol to przedsmak normalnego życia.

Stadion olimpijski w Kabulu nie przedstawia się zbyt imponująco. Niewysokie trybuny, spękana, betonowa bieżnia. Murawa przypomina bardziej kartoflisko. Miejsc siedzących brak nawet na trybunie krytej, gdzie kręci się kilku żołnierzy z długą bronią. Suchy, ciepły wiatr niesie smród przegniłych warzyw z pobliskiego śmietnika. Farid Mulawi, wiceprezes Afgańskiej Federacji Piłkarskiej, wzdycha: – To i tak jedyne trawiaste boisko w kraju.

Azami Aziz, trener przyszłej kadry, dodaje: – Liga krajowa, jeśli Bóg da, ruszy jesienią. Na początek planujemy pięć, sześć zespołów z największych miast. Jeśli utrzymamy rozgrywki przez cały sezon, będziemy mówić o sukcesie.

Na trybunach atmosfera pikniku

Zawodnicy to amatorzy. Gra jedynie liga kabulska, nazywana dumnie ligą A. Skupia ona zaledwie kilkanaście zespołów. Dla nich darmowy występ przed kilkunastotysięczną widownią to wystarczająca nagroda. Na mecze najlepszych drużyn, choć to poziom czwartej, piątej ligi polskiej, przychodzą tłumy. W grze wiele chaosu, przypadku. Na nierównej murawie futbolówka kreśli piruety. Mecze rozgrywane są jedną piłką. Jeśli poszybuje ona w trybuny, trzeba czekać, aż podniecona publika zdecyduje się zdobycz zwrócić. Nierzadko zawodnik schodzący z boiska oddaje koszulkę zmiennikowi. Jeśli poprzednik otrzymał żółtą kartkę, sędzia musi pamiętać, że następna żółta nie oznacza czerwonej, bo to już inny piłkarz. Za szatnie służą trybuny.

Na trybunach atmosfera pikniku. Pod ścianą podziurawioną kulami rozłożył się starzec w turbanie. Przygotowuje osłodzoną herbatę z mlekiem, którą w blaszanych dzbanuszkach zaniosą kibicom bosonodzy chłopcy. Na widowni – sami mężczyźni. Mówią, że

Polityka 43.2004 (2475) z dnia 23.10.2004; Świat; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Bramki na kartoflisku"
Reklama