Klasyki Polityki

... i Brudny Harry

Potężny człowiek z kompleksami. Władimir Ruszajło jak Brudny Harry

Władimir Ruszajło. Wieczny milicjant  z kompleksami, zwalczający mafię jej metodami. Na zdjęciu w pierwszym rzędzie z prawej. Władimir Ruszajło. Wieczny milicjant z kompleksami, zwalczający mafię jej metodami. Na zdjęciu w pierwszym rzędzie z prawej. EPA / PAP
Skandalizująca gazeta „Stringer”, wydawana przez generała Aleksandra Korżakowa, byłego ochroniarza Borysa Jelcyna, napisała swego czasu o Ruszajle: „Niepozorny wygląd, niezdarne nazwisko, odstające uszy – i do tego wszystkiego ogromne pragnienie udowodnienia wszem i wobec, że jest najlepszy. Typowy zestaw młodzieńczych kompleksów”.

Za oficjalną biografią urzędnika kryje się milicyjny thriller. Ale najpierw życiorys nomenklaturowy: Władimir Ruszajło urodził się w Tambowie w 1953 r., ukończył omską Wyższą Szkołę Milicji, rozpoczął służbę w organach spraw wewnętrznych. Prawdę mówiąc, cała jego kariera związana jest wyłącznie z milicją. Zrobiło się o nim głośno, gdy stanął na czele nowo utworzonego moskiewskiego Regionalnego Zarządu do Walki z Przestępczością Zorganizowaną (RUOP). Było to już po pierestrojce. Ruszajło nie znalazł jednak wspólnego języka z ówczesnym milicyjnym szefostwem i odszedł z MSW. Wrócił po dwóch latach, ale już jako wiceminister, a następnie minister spraw wewnętrznych. Władimir Putin powołał go na sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Zastąpił na tym stanowisku najbliższego prezydenckiego doradcę Siergieja Iwanowa, któremu powierzono kierowanie ministerstwem obrony.

Ojciec szabołowskich

A teraz prawdziwy thriller. Władimir Ruszajło nie jest zwykłym milicjantem. To milicjant nowej formacji, która zdobywała szlify w trudnych czasach walki państwa, zaszokowanego bezwzględnością nowego biznesu, z ogolonymi na łyso młodzieńcami i hersztami przekonanymi, że zmiany w społeczeństwie niezbędne są tylko po to, aby oni mogli się czuć komfortowo. Dziennikarze stworzyli wiele legend o odważnym i nieprzekupnym funkcjonariuszu Moskiewskiego Wydziału Kryminalnego (MUR) Władimirze Ruszajle, rekordziście pod względem wykrytych zbrodni, prawdziwym radzieckim detektywie bez strachu i skazy. Władza radziecka głosiła, że przestępczość to zjawisko zamierające, przestępcy zaś – przypadki odosobnione. Ruszajło już wtedy uparcie powtarzał, że przestępczość zorganizowana istnieje.

Ta jego stanowczość przydała się, gdy świat przestępczy faktycznie zaczął się organizować, próbując położyć łapę na całym nowym biznesie – najpierw na spółdzielcach, a później na przedsiębiorcach.

Polityka 51.2001 (2329) z dnia 22.12.2001; Świat; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "... i Brudny Harry"
Reklama