– Mamy 12 dokumentalistów, głównie zapalonych do pracy w telewizji dwudziestokilkulatków, którzy spędzają tu 12–14 godzin na dobę – Agnieszka Bujas, szef dokumentalistów programu „Rozmowy w toku”, oprowadza po redakcji. Usytuowana na krakowskich przedmieściach, w szaroburym kolosie z gigantycznym żółto-niebieskim logo TVN, nie przypomina gabinetu zwierzeń. Pracownia dusz poszatkowana jest boksami, w których, niczym giełdowi maklerzy, „komunikatywni i po dziennikarsku myślący” dokumentaliści, wertując notesy upstrzone numerami i nazwiskami, całymi godzinami wiszą na telefonach. W tle raz po raz pobrzmiewają fragmenty rozmów: „...kto robił monogamię?”, „...proszę się jeszcze zastanowić, zadzwonię”, „...przepraszam, chcieliśmy dobrze, a wyszło źle”. – Każdy ma swoje studencko-dziennikarskie kontakty – Agnieszka Bujas, dawniej dziennikarka „Super Expressu”, opowiada o wyszukiwaniu bohaterów. Poza tym działają setki stowarzyszeń ludzi nie radzących sobie z życiem. – Ośrodek Interwencji Kryzysowej, Socjoterapii Młodzieży, Psychoterapii, Centrum Praw Kobiet, domy dziecka... – kartkuje zeszyt Rafał, od miesiąca w pracy, absolwent dziennikarstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. – Mam znajomych z akademika, m.in. po psychologii, więc dzwonię do nich, do poradni, mówię, jaki robię temat, i pytam, czy mają na takich ludzi namiary. Albo przychodzę na spotkanie grupy terapeutycznej i po zajęciach gadam z ludźmi, czy by u nas nie wystąpili.