W Jerozolimie czas ma całkowicie inne wymiary: gdy chrześcijanie świętują koniec 1999 r., muzułmanie żyją dopiero w roku 1420, a ortodoksyjni Żydzi rozpoczynają właśnie czwarty miesiąc roku 5760 od umownego stworzenia świata.
Z okna mojego biura widać wylot ulicy Kaf Tet beNovember. Dla współczesnego Izraelczyka nazwa ta brzmi zwyczajnie, mimo iż jest dziwną mieszaniną dwóch kalendarzy: Kaf-Tet to zapożyczona z hebrajskiego liczba 29, a November to oczywiście nasz zwykły listopad. 29 listopada 1947 Ogólne Zgromadzenie ONZ podjęło uchwałę o podziale Palestyny na państwo żydowskie i państwo palestyńskie – i stąd nazwa ulicy. Ale nie o polityce będzie tu mowa, lecz o codziennym współistnieniu, czasami nawet pomieszaniu, dwóch całkowicie odmiennych systemów mierzenia czasu.
Ulica Kaf-Tet beNovember prowadzi do placu Hej beIjar, zaprojektowanego przez Oskara Niemeyera, tego samego architekta, który zaplanował stolicę Brazylii, ponoć też niezbyt udanie. Hej beIjar to data czysto hebrajska: piąty dzień w miesiącu Ijar; według kalendarza gregoriańskiego – maj (5 maja 1948 powstało Państwo Izrael).
Dwie daty
Gdy urząd skarbowy przysyła mi wezwanie do natychmiastowego zapłacenia zaległych podatków, w nagłówku listu zawsze figurują dwie daty: gregoriańska i hebrajska. Wymaga tego ustawa, uznająca oba kalendarze za obowiązujące w oficjalnej korespondencji. Nikogo to nie dziwi, mimo że do hebrajskiej daty