Klasyki Polityki

To właśnie hit

To właśnie hit. Dlaczego widzowie pokochali „To właśnie miłość”

„To właśnie miłość” daje widzom dokładnie to, co chcą dzisiaj zobaczyć. „To właśnie miłość” daje widzom dokładnie to, co chcą dzisiaj zobaczyć. VIP
„To właśnie miłość” w reżyserii Richarda Curtisa jest wzorcową komedią romantyczną. Daje widzom dokładnie to, co chcą dzisiaj zobaczyć.

Od dawna nie było dużego europejskiego filmu, który do tego stopnia przypominałby matematyczną formułę: weź A, dodaj B, odejmij C i D, a powinien wyjść masowy hit. „To właśnie miłość” Richarda Curtisa sprawia wrażenie takiego właśnie produktu. Dotychczas podobne wzorce stosowane były raczej w Hollywood, nie w kinie europejskim.

W Anglii film stał się prawdziwym przebojem, bijąc na głowę wcześniejsze obrazy z tej samej półki – „Dziennik Bridget Jones” i „Notting Hill”. W Europie radzi sobie równie dobrze. W Polsce od kilku tygodni na przyjęciach ludzie opowiadają sobie najdowcipniejsze sceny z filmu, śmiejąc się po raz kolejny z tym samych gagów. (Np. Liam Nesson, grający nie całkiem wiernego męża, chce w supermarkecie kupić coś z biżuterii dla kochanki, i to szybko, ponieważ zaraz nadejdzie żona. Ale sprzedawcą jest Rowan Atkinson, czyli Jaś Fasola, który długo pakuje prezent, dorzucając bez końca rozmaite drobiazgi...).

Trudno sobie wprost wyobrazić porządną brytyjską komedię bez Hugh Granta. W ciągu ostatniej dekady stał się on prawdziwym fenomenem kina. Aktor, który zaczynał karierę od dramatycznych ról ludzi kryjących pokręcone wnętrze pod aparycją przystojnego młodzieniaszka, okazał się najbardziej kasowym europejskim talentem komediowym. Jego typowa rola, niedojrzałego, trochę bezczelnego, trochę zarazem nieśmiałego, lecz ujmującego przystojniaka ciągle popełniającego gafy – jest europejskim odpowiednikiem neurotycznych bohaterów Woody’ego Allena.

Polityka 50.2003 (2431) z dnia 13.12.2003; Kultura; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "To właśnie hit"
Reklama