Czterech prezydentów III RP
20 lat prezydentury. Wałęsa i Kwaśniewski wspominają
Lech Wałęsa: Dobijałem komunę
Wszystko wielkie, co zaplanowałem – to mi się udało. To prawda, wywołałem „wojnę na górze”, ale dzięki temu mogliśmy dobić komunistów. Prezydentem zostałem właśnie po to, aby dobić komunę. Przy okazji udało mi się też kilka innych rzeczy, ale skupiałem się przede wszystkim na tym nadrzędnym celu.
Można powiedzieć, że moją porażką była przegrana w walce o następną kadencję, ale ja tak tego dziś nie odbieram. Walczyłem o demokrację, umacniałem ją, zachęcałem ludzi, by brali udział w wyborach, i osiągnąłem swój cel, a to, że zdjęli mnie z urzędu głowy państwa, to tylko skutek uboczny mojego sukcesu.
Aleksander Kwaśniewski: Niczego nie żałuję
Nie ma żadnego wzoru ani programu, który wyliczyłby, jak sprawować dobrą prezydenturę. Zaczynałem, podobnie jak dziś Bronisław Komorowski, w dość trudnych warunkach politycznych: wiązało się to ze zmianą rządu, tzw. aferą Olina (premier Oleksy został oskarżony o kontakty z wywiadem rosyjskim, ale nie znaleziono podstaw do osądzenia – red.), miałem wielu przeciwników. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że pierwszy rok mojej prezydentury był bardzo udany. To wtedy pierwszy raz odwiedziła Polskę królowa brytyjska i prezydent Francji Jacques Chirac. W dużej mierze zawdzięczam ten dobry start świetnemu zespołowi ludzi, którym ufałem. Z satysfakcją mogę powiedzieć, że niczego z mojej prezydentury nie żałuję.
Prezydent Bronisław Komorowski też nie ma łatwo, choćby z tego powodu, że opozycja nie potrafi uznać tego demokratycznego wyboru. Być może za długo dobierał doradców i zespół ludzi, którzy wpływają na kształt sprawowania urzędu. Jeśli prezydent chce myśleć o drugiej kadencji, to musi dobrze wypaść w pierwszym roku.