[Wywiad opublikowany w POLITYCE nr 2828 z września 2011 r.]
Grzegorz Rzeczkowski: – We wrześniu, gdy przez Podlasie przetoczyła się seria wybryków z malowaniem swastyk, profanowaniem pomników, pojechał ksiądz do Jedwabnego, poszedł na tamtejszą plebanię i zapytał miejscowego proboszcza, czy weźmie udział w modlitwie.
Ks. Wojciech Lemański: – Powiedział, że trudno byłoby mu pójść na tamto miejsce, a potem stanąć przed parafianami. Ale gdy zapytałem, czy nie ma nic przeciwko mojej modlitwie przy tamtym grobie, odpowiedział, że nie, że cieszy się, że mnie poznał i że tu przyjeżdżam.
Co o Żydach mówią księdza parafianie z Jasienicy koło Tłuszcza na Mazowszu?
Do mnie mówią dobrze. Domyślam się, że gdy rozmawiają między sobą, może to wyglądać inaczej. Ale popierają moje działania, m.in. postawienie na placu przykościelnym symbolicznej mogiły zamordowanych dzieci żydowskich. Co ciekawe, przychylne głosy na temat tego mojego zaangażowania padają głównie z ust starszych osób. Mówią mi: dobrze, że ksiądz się tym zajął.
Ale księdza koledzy w sutannach kpią: Naczelny Żyd diecezji warszawsko-praskiej – tak o księdzu mówią.
Kiedyś, gdy siadałem z innymi księżmi do stołu, słyszałem, że nie będę miał co zjeść, bo nie ma nic koszernego.
Boli to księdza?
Słyszałem już takie słowa wypowiadane na temat Żydów w obecności biskupów i przez biskupów, więc chyba niewiele jest w stanie mnie dotknąć. W tym, co mówią na mój temat, jest nawet coś pozytywnego, bo choć wyśmiewali mnie i sekowali, to jednak dostrzegli moje zaangażowanie w dialog z Żydami.