Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Ziobro i Gowin jednak z PiS. Sondaże im sprzyjają

Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Coś, co wydawałoby się, że nie może się już wydarzyć, nastąpiło podczas sobotniego spotkania prawicy – Jarosław Kaczyński, Zbigniew Ziobro i Jarosław Gowin podpisali porozumienie o współpracy. Najważniejszy punkt: wspólny start w wyborach.

– Często przemawiam długo, ale dziś będę mówił bardzo krótko – prezes PiS, występując w warszawskiej hali Expo, był w sobotę w znakomitym humorze. – Ważne jest to, żeby wiedzieć, jaka jest sytuacja, ale ważne jest też to, żeby wiedzieć, jak tę sytuację zmienić. Jedno jest pewne: zmiana prowadzi poprzez jedność. Ta jedność staje się faktem – ogłosił, gdy u jego boku pojawili się Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro. Po chwili wszyscy trzej politycy podpisali porozumienie. – Jesteśmy razem! – zakrzyknął Kaczyński.

Przewiduje ono, że w najbliższych wyborach samorządowych i parlamentarnych kandydaci Polski Razem i Solidarnej Polski wystartują z list PiS. Będą również popierać wspólnego kandydata w wyborach prezydenckich. Jak napisała w „Gazecie Wyborczej” Agata Kondzińska, PiS dał po dziesięć miejsc biorących (czyli takich, które dają niemal pewny mandat) na listach do Sejmu obu partiom i po pięć miejsc biorących na jednomandatowych listach do Senatu. Ziobro i Gowin mają kandydować do Sejmu.

Porozumienie zawarto zaledwie dzień po sondażu TNS Polska, w którym PiS prowadzi z PO aż 35 do 23 proc. (dalsze miejsca zajęły: SLD – 8 proc. - i Nowa Prawica –5 proc., PSL jest na granicy wejścia do Sejmu).

PiS przy takim wyniku – i założeniu, że ludowcy tradycyjnie weszliby jednak do Sejmu – miałby ok. 215 mandatów, Platforma – 140. SLD wprowadziłby 50 posłów, NP – 30, a PSL 25.

To nie pierwszy sondaż wskazujący na możliwość zasadniczej zmiany w naszej polityce; Platforma może tak opaść z sił, że nawet z SLD i PSL nie uzbiera 231 posłów.

Jeśli partie, które podpisały porozumienie, nie byłyby w stanie zebrać większości, coraz bardziej prawdopodobna wydaje się koalicja z NP, przy czym łatwo sobie wyobrazić podwarianty tej sytuacji – PiS wymusza zmianę lidera NP na kogoś bardziej cywilizowanego niż Janusz Korwin-Mikke lub rozbija klub tej partii w Sejmie.

Reklama