Nowe lwice lewicy
Czy Barbara Nowacka i Magdalena Ogórek wzmocnią polską lewicę?
Wejście do polityki Magdaleny Ogórek miało być symbolem zmiany i zwiastunem, że główna partia lewicy znalazła wreszcie pomysł, jak wyrwać się z marazmu i odzyskać utracone poparcie społeczne. Tak przynajmniej próbowali przekonywać niektórzy politycy SLD. Podczas ubiegłotygodniowej prezentacji kandydatki na prezydenta była mowa o konsolidowaniu środowisk lewicowych, otwarciu na młode pokolenie i zgodzie narodowej. Tymczasem wystawienie szerzej nieznanej specjalistki od spraw Kościoła może jeszcze mocniej podzielić trawiony wewnętrznymi konfliktami Sojusz.
Wśród polityków innych opcji słychać głosy, że SLD się kończy, a „po klęsce Ogórek Millerowi zostanie już tylko sznurek” (polityczny). Bo choć wynik wyborów prezydenckich wydaje się przesądzony, kampania jest okazją do budowania poparcia przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Stawianie na osobę mało rozpoznawalną, w dodatku bez doświadczenia w polityce, to duże ryzyko. Za które – jak podkreślają działacze SLD krytycznie oceniający tę decyzję – odpowiedzialność poniesie Leszek Miller.
Ale przewodniczący Sojuszu lubi co jakiś czas zaskakiwać. Jak wtedy, gdy spotkał się z prezesem PiS, by kwestionować wyniki ostatnich wyborów samorządowych, czy wcześniej, gdy wystartował w wyborach do Sejmu z list Samoobrony (2007 r.). – Miller wymyślił taki wist z Magdaleną Ogórek, jak w 1997 r. z Kaśką Piekarską, którą zrobił wiceszefową MSWiA – tłumaczy Ryszard Kalisz (Dom Wszystkich Polska).