„Geniusz demokracji polega na tym, że wyborcy mogą pozbyć się rządu bez psucia państwa. Ale czasem nowy rząd, nie dość usatysfakcjonowany zepchnięciem poprzedniego z podium, sam wnosi na scenę młot” – tymi słowami tygodnik „The Economist” zaczyna komentarz redakcyjny poświęcony nowej sytuacji politycznej w Polsce.
W tekście zatytułowanym „Nowy ból głowy Europy” pismo wylicza, co Prawo i Sprawiedliwość zdążyło zrobić w ciągu dwóch tygodni od zwycięstwa w wyborach parlamentarnych: naruszyło polską konstytucję przy wyborze nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, upolityczniło agencje wywiadowcze, dokonało czystek na publicznych stanowiskach i zaczęło wycofywać się z zobowiązań wobec Unii Europejskiej.
Polska jest ważna – podkreśla „The Economist”. „To największy kraj europy środkowo-wschodniej. Była wzorcowym przykładem rozszerzenia Unii na wschód. Dowodem na to, że demokracja i rządy prawa mogą się rozprzestrzeniać. Jej stabilność, prosperity i proeuropejskie nastawienie przyniosły jej szacunek i wpływy dyplomatyczne. Jeśli PiS chce zakończyć tę erę, jest na najlepszej drodze” – pisze tygodnik.
Nieliberalna demokracja
„The Economist” odnotowuje fascynację Jarosława Kaczyńskiego rządami Viktora Orbána. Według pisma PiS podjęło już pierwsze kroki do wprowadzenia w Polsce „nieliberalnej demokracji”, z którą otwarcie sympatyzuje węgierski premier. „Tymczasem osłabiona przez kryzys Unia Europejska – pisze tygodnik – nie jest przygotowana, by temu zapobiec”.
Z kolei zamiar cofnięcia reformy poprzedniego rządu i obniżenia wieku emerytalnego pismo nazywa fiskalną lekkomyślnością. Szczególnie w kontekście szybko starzejącego się polskiego społeczeństwa.