Jacek Żakowski: – Większość obywateli uważa, że demokracja jest w Polsce zagrożona. Co mogą robić, żeby jej nie stracić?
Maciej Bartkowski: – To zależy, o jakiej perspektywie się myśli. O miesiącu, roku, czterech latach?
Chyba nie byłoby dobrze, gdyby rządy PiS i tym razem skończyły się po kilkunastu miesiącach, bo ludzie znowu mogliby prędko zapomnieć, dlaczego – nawet kiedy rzeczywistość i władza nam się nie podobają – na takich polityków nie należy głosować.
Słusznie. Ruch walki bez przemocy, który w Polsce powstaje, jest fantastyczną szkołą obywatelskości korzystającą ze sterydów realnych zagrożeń, jakie tworzy władza. W takich warunkach demokratyczna świadomość powstaje dużo łatwiej i szybciej niż w normalnych. Ale żeby ta zmiana była głęboka i trwała, potrzebne są lata. Kluczem do trwałej demokracji zawsze jest świadomość obywatelska.
A rząd PiS został demokratycznie wybrany przez dużą część obywateli.
Przy użyciu patriotycznych, tożsamościowych haseł, które zawłaszczyła prawica. Lewica i centrum milcząco godziły się na to zawłaszczenie. Nikt specjalnie nie próbował tworzyć w Polsce wizji nowoczesnego, konstytucyjnego patriotyzmu typu amerykańskiego albo niemieckiego, opartego na obywatelskim nonkonformizmie, poczuciu obywatelskiej odpowiedzialności, świadomości obywatelskich obowiązków wobec porządku, na którym oparty jest ład państwowy. W wolnym demokratycznym kraju obywatele muszą rozumieć i czuć, że patriotyzm to jest konstytucyjna praworządność.
A kiedy władza narusza reguły?
Patriotyzm oznacza, że obywatele organizują się i ich bronią.
Kilkadziesiąt tysięcy takich patriotów już wyszło na ulice.