Aleksandra Sojda: – W południe sędziowie odwiesili togi i zrobili półgodzinną przerwę w rozprawach.
Sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”: – Chcielibyśmy, żeby to była okazja do refleksji. By obywatele zastanowili się, czy chcą brać udział w procesie, w którym to prokurator generalny ma pełen wpływ na to, kto jest prezesem sądu, kto tę sprawę sądzi, może w każdej chwili tego prezesa odwołać, może żądać, by prezes wydał określone polecenia sędziemu co do terminu spraw, które mu przedstawiono. A do tego wszystkiego prokurator generalny, którym jest minister sprawiedliwości, mógłby żądać ukarania sędziego za wydany przez niego wyrok – przez powołany przez niego samego sąd dyscyplinarny. Te zmiany zmierzają do tego, że Prokurator Generalny będzie miał decydujący wpływ na funkcjonowanie sądów.
Wiele osób nie wie tak naprawdę, o co toczy się spór. Sądzę, że równie niewielu zdaje sobie sprawę, że zmiany mogą ich bezpośrednio dotknąć.
Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś napisze niepochlebny artykuł dla polityka rządzącej partii i będzie miał za to stanąć przed sądem. Nasuwa się pytanie, czy ta osoba będzie miała pewność, że zapewniono jej prawo do bezstronnego sądu, jeżeli ten polityk, na przykład właśnie minister sprawiedliwości, ma istotny wpływ na karierę sędziego? Ten sam problem pojawia się, gdy mowa o zwolnieniach z pracy na tle politycznym, na przykład za udział w strajkach. Chodzi tu o wolność słowa, która przez policję lub prokuraturę może być potraktowana za zakłócenie porządku.
Weźmy też sprawy podatkowe. Uchwalona przez polityków zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika w postępowaniach przed Urzędami Skarbowymi nie jest w ogóle stosowana.