Zarzut, że Jarosław Kaczyński dzieli Polskę, właśnie się oficjalnie przedawnił. Teraz usiłuje ją połączyć, aby odzyskaną całość podporządkować swej woli. Jak temu przeciwdziałać?
Gdyby niedawny „kongres programowy” PiS – zamiast w Przysusze na rubieżach Mazowsza – odbywał się w Sali Kongresowej, deja vu byłoby absolutne. Bo rytuał niemal identyczny jak na dawnych zjazdach kompartii.
Podobne napięcie towarzyszące oczekiwaniu, co ogłosi „pierwszy”; kogo pochwali, a kogo zgani, w jakiej kolejności i zestawieniach. Jego słowa z trybuny zjazdowej tak samo jak kiedyś niekoniecznie znaczą to, co znaczą.
Polityka
27.2017
(3117) z dnia 04.07.2017;
Temat tygodnia;
s. 14
Oryginalny tytuł tekstu: "Państwo to ja"