Państwo to społeczna konwencja, którą tworzą akceptowane przez społeczeństwo reguły. Akceptacja tych reguł pozwala państwem kierować bez liczebnej przewagi policji nad obywatelami, bo do aprobowanych czynności nie potrzeba policyjnej asysty. Zresztą nie ma jej tyle, by każdego pilnować.
Reguły budują wszystkie znane nam struktury społeczne. W najprostszym ujęciu zapewniają, że nie plujemy na innych, nie bijemy słabszych, nie wjeżdżamy na siebie samochodami, szanujemy symbole religijne, nawet jeśli nie wierzymy głęboko. W ujęciu bardziej złożonym przestrzegamy zawartych umów, akceptujemy procedury kredytowe, zasady prawa pracy, zasady finansowania budżetu państwa, szanujemy reguły demokratycznego państwa prawnego. Nawet jeśli nikt nie patrzy nam na ręce.
Szanujemy też fakt uzyskania w demokratycznym państwie władzy na podstawie wyboru i w granicach określonych regułami o charakterze podstawowym – konstytucyjnym. Nawet jeśli na tę władzę nie głosowaliśmy. Na cztery lata. By potem zgodnie z tymi regułami przekazać władzę następnym wybranym. W stanie przynajmniej niepogorszonym. Jak zarządca cudzej firmy.
Nie wolno kwestionować reguł
Rządzący zarazem uzyskują ochronę na podstawie reguł. Ochronę niezbędną do realnego sprawowania mandatu. Ale uwarunkowaną działaniem w granicach tego mandatu. Nie wolno jednocześnie naruszać reguł podstawowych, a zarazem domagać się ich przestrzegania przez społeczeństwo. Nie można jednocześnie odwoływać się do reguł, domagać się szacunku, zarazem te reguły kwestionując, naginając lub łamiąc dla osiągnięcia doraźnych celów politycznych. Zbyt mocno nagięta gałąź już nigdy nie wraca do pierwotnego kształtu.