Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

MSZ poparł akcję przeciwko Tomaszowi Piątkowi

Jacek Czaputowicz, minister spraw zewnętrznych Jacek Czaputowicz, minister spraw zewnętrznych Tymon Markowski/MSZ / Flickr CC by 2.0
W 1983 r. polska dyplomacja próbowała storpedować przyznanie Nobla Lechowi Wałęsie, dziś robi to samo wobec niewygodnego publicysty i pisarza.

Chodzi o głośny list ambasadora RP w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego, który zaprotestował przeciwko przyznaniu Nagrody Wolności i Przyszłości Mediów ustanowionej przez Fundację Mediów Sparkasse w Lipsku i w liście do jej zarządu zasugerował, że powinna trafić w inne niż Tomasza Piątka ręce. Kopię listu wysłał również – co sam przyznał w wywiadzie dla serwisu wPolityce.pl – do premiera Saksonii. Napisał: „Fakt, że nagroda finansowana z niemieckich środków publicznych ma służyć krytyce polskiego rządu i kwestionować demokrację w Polsce, jest w tym przypadku szczególnie oburzający”. Przyłębski groził, że „wybór laureata i uzasadnienie tej decyzji szkodzi dobrym stosunkom polsko-niemieckim”. Jak informowała „Gazeta Wyborcza”, ambasador napisał również, że autorowi książki „Macierewicz i jego tajemnice” „udowodniono kłamstwa”, co jest nieprawdą. Nic takiego w związku z książką Piątka nie miało miejsca. Główny bohater nie wytoczył ani jednego procesu w związku z tą publikacją, która sprzedała się w rekordowym nakładzie 230 tys.

Przyłębskiego wsparły życzliwe PiS media. W serwisie Karnowskich tak mówił o motywach swojego działania: „Pierwszym była sama osoba pana Piątka, który jest znany ze swojego stylu uprawiania dziennikarstwa. Ostatnio dał się poznać za sprawą dziwnej książki na temat pana ministra Antoniego Macierewicza, która wszystkich zbulwersowała. Drugim powodem było uzasadnienie dla przyznania tej nagrody, które było zbiorem absurdalnych zarzutów na temat braku praworządności i wolności mediów w Polsce”.

Reklama