Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Falenta ma iść do więzienia. Sąd Najwyższy nie zgodził się na odroczenie kary

Akta w sprawie Marka Falenty Akta w sprawie Marka Falenty Krystian Maj / Forum
Skazany na 2,5 roku odsiadki główny organizator podsłuchiwania polityków złożył wniosek o wstrzymanie jej wykonania ze względu na stan zdrowia.

Prawnicy biznesmena podkreślali, że po tym, jak Marek Falenta został oskarżony o udział w aferze, popadł w depresję, miał myśli samobójcze, a nawet próbował targnąć się na swoje życie. Nie dlatego, że dręczyły go wyrzuty sumienia, ale dlatego, że czuł się ofiarą, niesprawiedliwie wplątaną w całą sprawę. Rozpoczął leczenie psychiatryczne. Według adwokatów jego pobyt w więzieniu mógłby zagrozić jego zdrowiu, a nawet życiu.

Nie ma okoliczności łagodzących dla Falenty

Sąd Najwyższy nie uznał stanu zdrowia Falenty jako nadzwyczajnej okoliczności, która uzasadniałaby wstrzymanie wykonania kary. Oznacza to, że biznesmen powinien w najbliższym czasie stawić się w zakładzie karnym (ale nie wiadomo jeszcze, kiedy). Trudno się dziwić orzeczeniu SN – nie tylko dlatego, że leczenie psychiatryczne można kontynuować za więziennym murem. Dokumentacja medyczna przedstawiona przez pełnomocników skazanego biznesmena nie wygląda na tyle przekonująco, by dać wiarę w to, że psychika Falenty jest zrujnowana.

Wynika z niej, że zachorował dość nagle i dość gwałtownie w styczniu 2018 r., niecały miesiąc po tym, jak sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok 2,5 roku więzienia orzeczony przez sąd pierwszej instancji. W aktach sprawy nie ma żadnego śladu, który wskazywałby na to, by problemy psychiczne Falenty wystąpiły wcześniej.

Falenta zgłosił się najpierw do lekarza psychiatry w jednej z dużych prywatnych przychodni w Warszawie. Dostał skierowanie do szpitala, bo – jak stwierdził lekarz – ma myśli samobójcze. Trzy dni później stawił się w przychodni przyszpitalnej Wojskowego Instytutu Medycznego. Po rozpoznaniu reakcji o charakterze depresyjno-lękowym dostał leki, ale lekarz, który go przyjął, stwierdził, że nie ma bezwzględnych wymagań do hospitalizacji.

Reklama