Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Koniec Koalicji Obywatelskiej. I co teraz?

Katarzyna Lubnauer i Grzegorz Schetyna podczas konferencji prasowej na dworcu kolejowym Łódź Fabryczna Katarzyna Lubnauer i Grzegorz Schetyna podczas konferencji prasowej na dworcu kolejowym Łódź Fabryczna Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
Nieudana próba wrogiego przejęcia Nowoczesnej przez Grzegorza Schetynę zakończyła współpracę partii opozycyjnych w dotychczasowej formule. Czy uda się stworzyć nową? I kiedy?

Kamila Gasiuk-Pihowicz, przechodząc z sześcioma innymi posłami Nowoczesnej do klubu PO, powtarzała, że Koalicja Obywatelska to rzecz, która najlepiej wyszła opozycji od wielu miesięcy. Posłanka twierdziła, że po udanych wyborach samorządowych konieczne jest pogłębienie współpracy w ramach tej struktury. Problem w tym, że wskutek jej ruchu ta koalicja... przestała istnieć.

Pogłoski o śmierci Nowoczesnej przesadzone

Grzegorz Schetyna przekonuje, że w obliczu nadchodzących wyborów konieczna jest jedność w ramach konserwatywno-liberalnego bloku. Ale zmiana nazwy klubu na PO – Koalicja Obywatelska po dołączeniu do niej byłych posłów Nowoczesnej to już tylko zaklinanie rzeczywistości. Trudno bowiem tworzyć koalicję z samym sobą.

Po próbie wrogiego przejęcia przez Platformę i de facto likwidacji partii zniszczone zostało także zaufanie między liderami obu partii, a bez tego nie da się blisko współpracować. Gdyby większość posłów poszła za Gasiuk-Pihowicz, okazałoby się rzeczywiście, że Nowoczesna przestała istnieć i rozpuściła się w Platformie. Ale większość pozostała przy Katarzynie Lubnauer i wygląda na to, że pogłoski o śmierci tej partii okazały się mocno przesadzone.

Czytaj też: Uskrzydlona koalicja

SLD i PSL ostrożne

Schetyna, forsując siłowe zjednoczenie ugrupowań, ogranicza ofertę dla wyborców, bo PO nie jest partią, która w ostatnim czasie tryskała świeżością i nowymi pomysłami. Co więcej, odstrasza też część wyborców opozycyjnych, którzy nie chcą głosować na Platformę lub dla których cała ta operacja była nie do przyjęcia. Opozycja miała przecież zaoferować inne standardy niż obecna władza.

Także liderzy innych ugrupowań, którzy mogliby dołączyć do Koalicji Obywatelskiej lub się z nią sprzymierzyć, zostali skutecznie zniechęceni do takiego ruchu, bojąc się, że lider PO ich też chciałby wykiwać. Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zadeklarował dziś w Radiu RMF FM, że jego partia nie wstąpi do koalicji. Przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty w radiowej Jedynce mówił: „KO, ten twór, zaczyna wolno jechać i pewnie nie będzie miał przyszłości”.

Co w takim razie?

W ostatnich dniach opozycja zamiast przyspieszonej integracji zaczęła więc buksować w miejscu czy nawet się cofać. Dotychczasowa formuła przestała istnieć, a nowa pozostaje dość mglista. Kosiniak-Kamysz mówił o „tworzeniu wspólnego bloku na wybory europejskie, opartego o godne miejsce dla wszystkich podmiotów”.

Czytaj także: Barbara Nowacka ucieka z lewicowego magla

Dla PO i PSL wspólnym mianownikiem jest członkostwo w Europejskiej Partii Ludowej. Ale nawet wspólna lista w wyborach europejskich wiosną przyszłego roku nie oznacza współpracy w kluczowych wyborach do Sejmu jesienią. „Decyzja będzie przed wyborami parlamentarnymi. Trzeba zobaczyć, jak wychodzi taki wspólny blok. To jest moment do przetestowania” – mówił szef PSL.

Z kolei Czarzasty, powołując się na pomysł Włodzimierza Cimoszewicza, opowiada o „zjednoczonej opozycji” i „koncepcji budowy szerokiej koalicji wokół słowa Europa”. On także zastrzega, że wspólna lista „musi być stworzona na takich warunkach, żeby nie została rozbita od środka”.

Wcześniej była też mowa o współpracy SLD-PSL, która mogłaby zrównoważyć przewagę PO nad mniejszymi partiami. W obecnych warunkach możliwe byłoby także powstanie trójkąta SLD-PSL-Nowoczesna lub koalicji kilku mniejszych ugrupowań, które mogłyby jako alians negocjować lepsze warunki współpracy z Platformą.

Opozycja może nie skorzystać z problemów PiS

Wybory europejskie będą jednocześnie okazją do przetestowania siły przez nowe ugrupowania po opozycyjnej stronie sceny politycznej. Prawie na pewno samodzielnie pójdzie do nich nowe ugrupowanie Roberta Biedronia, być może też partia Ryszarda Petru.

Czytaj też: Lewica czeka na Biedronia

Do wyborów europejskich pozostało niewiele ponad pięć miesięcy. To niewiele czasu, by cokolwiek zbudować. A koncepcji jest kilka. Zjednoczona opozycja? Lista PO-PSL? Samodzielny start partii opozycyjnych i „testowanie poparcia”?

W ostatnich tygodniach obóz rządzący przechodzi problemy, co było widać czy na weekendowym posiedzeniu klubu PiS w Jachrance, czy w nerwowych reakcjach polityków PiS na aferę KNF. Ryzykiem dla rządów prawicy jest potencjalne powstanie partii Tadeusza Rydzyka. Sęk w tym, że podzielona i zdezorganizowana opozycja nie potrafi z tych problemów władzy skorzystać.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama