Biskupi warszawscy, w tym kard. Kazimierz Nycz, dołączyli do frontu homofobicznego. Zamiast stanąć w empatii z dyskryminowanymi osobami LGBT, tak jak stanęli w empatii z uchodźcami podczas kryzysu migracyjnego, wyrazili solidarność z „zaniepokojeniem” rodziców i wiernych, którzy odrzucają lutową deklarację prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego o polityce miejskiej na rzecz społeczności LGBT.
W świecie zachodnim mniejszości się broni
Deklaracja jest godna pochwały, a nie ataków. Nie ma niczego złego w występowaniu przeciwko dyskryminacji, nienawiści, nietolerancji ze względu na seksualność. Z tego samego założenia wychodzi nasza konstytucja i taki jest duch otwartych demokracji świata zachodniego.
Odnajduje się w nim wielu katolików, świeckich i duchownych, a w Kościołach protestanckich homofobia jest dziś powszechnie odrzucana. Ich przekaz jest spójny: są przeciw wykluczaniu i dyskryminacji ludzi biednych, nieradzących sobie w życiu, uchodźców, migrantów, odtrącanych z powodu przynależności do mniejszości religijnych, narodowych, seksualnych.
Czytaj także: Paweł Dobrowolski o osobach homoseksualnych w stanie kapłańskim
Co się nie podoba biskupom w Deklaracji LGBT+
W tym kontekście komunikat biskupów warszawskich głęboko rozczarowuje.