W ostatnim czasie opublikowano dwa sondaże uwzględniające płeć i sytuację matrymonialną respondentów. Pokazały one (niezaskakujący) wyraźny podział – mężczyźni (zwłaszcza młodzi i samotni) znacznie częściej głosują na partie konserwatywne, a kobiety na liberalne. Piotr i Krzysztof Pacewiczowie przedstawili te wyniki odpowiednio w OKO.press i „Gazecie Wyborczej”, kierując ostrze krytyki w stronę niewykształconych mężczyzn.
Młodzi, bierni, zagrożeni i zaniedbani
Sondaż dla „Wyborczej” pokazuje przede wszystkim nie nacjonalistyczne skłonności, lecz bierność większości młodych mężczyzn. O ile 45 proc. kobiet identyfikuje się z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet, o tyle z zaproponowanych w sondażu organizacji wśród mężczyzn największym poparciem cieszy się Ruch Narodowy z wynikiem zaledwie 20 proc. (do wyboru były jeszcze KOD, Rodzina Radia Maryja, Greenpeace, Obywatele RP i Kluby „Gazety Polskiej”).
Znacznie więcej mężczyzn nie wybrało też żadnej z tych opcji. Widocznie nie ma organizacji, które zachęcałyby do działania tych mężczyzn, którzy nie popierają ani kulturowej rewolucji opartej na obaleniu tradycyjnych ról społecznych, ani kontrrewolucji polegającej na afirmacji tożsamości narodowej i męskiej siły.
Podobnie jest z sytuacją na scenie politycznej, która wraz z pojawieniem się Biedronia i Konfederacji coraz wyraźniej dzieli się na partie „męskie” i „żeńskie”. Zamiast liczyć na bierność mężczyzn w następnych wyborach albo czekać na pojawienie się nowych wzorców, warto zastanowić się, jak uniknąć w Polsce walki płci.
Czytaj także: