Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Afera podsłuchowa. Falenta wskazuje zleceniodawców

Z treści listu wynika, że Marek Falenta za pomoc w podsłuchiwaniu polityków miał obiecane „wiele korzyści i łupów politycznych”. Z treści listu wynika, że Marek Falenta za pomoc w podsłuchiwaniu polityków miał obiecane „wiele korzyści i łupów politycznych”. Maciej Łuczniewski / Reporter
„Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności. Ujawnię zleceniodawców i wszystkie szczegóły” – napisał w liście do prezydenta Marek Falenta, biznesmen skazany w aferze podsłuchowej.

„Rzeczpospolita” ujawniła w poniedziałek treść listu, który Marek Falenta napisał z hiszpańskiego aresztu. Biznesmen twierdzi, że do organizacji nagrywania namawiał go Stanisław Kostrzewski, były skarbnik PiS. Wszystko miał też akceptować Jarosław Kaczyński oraz ludzie z jego najbliższego otoczenia.

List do Andrzeja Dudy napisał 12 kwietnia 2019 r., cztery dni po zatrzymaniu w Hiszpanii na podstawie wydanego przez polską prokuraturę europejskiego nakazu aresztowania. Falenta 1 lutego miał zacząć odsiadywać wyrok, ale ukrywał się za granicą. Pod koniec 2018 r. sąd skazał go na 2,5 roku więzienia za podsłuchiwanie polityków i urzędników rządu PO-PSL w warszawskiej restauracji Sowa i Przyjaciele. „Rzeczpospolita” podaje, że list Falenty jest kolejnym jego wnioskiem do prezydenta Dudy o ułaskawienie.

Biznesmen potwierdza wszystkie podejrzenia, które ciążyły na nim od wybuchu afery podsłuchowej. Przypomnijmy, że w 2015 r. pomogła ona PiS przejąć władzę.

Czytaj także: Kto stoi za kelnerami w aferze podsłuchowej

Falenta lojalny wobec PiS

„Ten list jest inny od wszystkich. Falenta przedstawia się w nim jako osoba lojalna wobec PiS i CBA, której obiecano bezkarność za odsunięcie PO od władzy” – twierdzą dziennikarze „Rzeczpospolitej”.

List zaczyna się tak: „W hiszpańskim więzieniu »gnije« człowiek, który wierzył w sprawę pt.

Reklama