„Fort Trump był w jakimś sensie strategią negocjacyjną” – przyznał w końcu prezydent Andrzej Duda w Waszyngtonie kilka godzin po podpisaniu deklaracji, w której żadnego fortu nie ma. Sam niedoszły patron niedoszłej inwestycji też niechętnie się na jej temat wypowiadał: „Nie mam nic wspólnego z nazwą Fort Trump, to ich sprawa”, mówił Trump o polskim pomyśle, który był już nieaktualny.
Można więc stwierdzić, że z Fort Trump nie zostało nic, ale nie oznacza to, że przepadła idea zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce. Przyrost będzie skromniejszy, niż na to liczył rząd, ale znaczący. Uzgodniony pakiet zawiera siedem punktów opisanych z różną szczegółowością.
Czytaj też: Co Andrzej Duda przywiezie z Waszyngtonu
Co jest w pakiecie
Najważniejsze wojskowo jest dowództwo dywizji US Army. Rotacyjny komponent dowodzenia od ponad dwóch lat już funkcjonuje w Poznaniu. Zredukowany sztab działający na terenie starych koszar zostanie powiększony i inaczej nazwany – mianem wysuniętego Dowództwa Dywizyjnego USA w Polsce. W razie potrzeby takie dowództwo ma zdolność prowadzenia operacji z udziałem siedmiu brygad.
Mogłoby to oznaczać, że z Polski byłyby dowodzone wszystkie siły lądowe USA w Europie, o ile Amerykanie w razie poważnego kryzysu nie utworzyliby dowództwa szczebla korpusu – w Polsce lub bardziej oddalonych od rejonu ewentualnych walk Niemczech.