Trybunał zakomunikował rządowi skargę złożoną przez członka byłej KRS, sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego Jana Grzędę. Taką samą skargę złożył sędzia Waldemar Żurek, były rzecznik KRS (jego sprawy Trybunał jeszcze rządowi nie przedstawił).
Tylko ci dwaj sędziowie poskarżyli się do Strasburga, choć kadencję przerwano 15 wybranym do KRS. W marcu ubiegłego roku zastąpiono ich sędziami wskazanymi przez posłów na mocy ustawy z 2017 r. zmieniającej ustawę o tej instytucji.
Obie skargi – sędziów Grzędy i Żurka – dotyczą pozbawienia prawa odwołania do sądu od usunięcia z KRS (art. 6 konwencji) i prawa do skutecznego środka odwoławczego (art. 13). Dodatkowo sędzia Żurek przywołuje naruszenie wolności wypowiedzi (art. 10), którą mu jako rzecznikowi KRS odebrano.
Prezydent: Sądy mają robić, „co ludzie chcą”
Węgry przegrały w podobnej sprawie
Skarga sędziego Żurka jest wzorowana na sprawie Baka przeciwko Węgrom. Sędzia Andras Baka w 2009 r. został wybrany prezesem Sądu Najwyższego na sześcioletnią kadencję. Stał się też automatycznie przewodniczącym węgierskiego odpowiednika KRS. Viktor Orbán pozbawił go funkcji, likwidując Sąd Najwyższy i ustanawiając – dzięki zmianie konstytucji – zamiast tego organ o nazwie Curia. Skrócił kadencję Baki do trzech i pół roku.
Baka wniósł sprawę do Strasburga. Wygrał dwukrotnie: w 2014 i 2016 r. (za drugim razem po odwołaniu węgierskiego rządu sprawę rozpatrzyła Wielka Izba Trybunału). Trybunał uznał naruszenie prawa odwołania do sądu: Baka nie mógł się odwołać od pozbawienia go funkcji prezesa SN i szefa KRS. Trybunał uznał też wtedy, że naruszono wolność słowa, bo jako przewodniczący węgierskiej KRS Baka wypowiadał się publicznie m.in. w parlamencie, krytykując reformy ustroju sądownictwa. Dokładnie w takiej sytuacji był sędzia Żurek, który jako rzecznik KRS krytykował podporządkowywanie wymiaru sprawiedliwości władzy politycznej.
Obywatele RP: Maciej Mitera musi odejść
Wygrana w Strasburgu nie zwróci stanowisk
– Zakomunikowanie skargi jest w krokiem w kierunku potwierdzenia przez Trybunał słuszności argumentów środowisk broniących niezależności sądownictwa, zagrożonej reformami władzy politycznej w Polsce jako niezgodnych nie tylko z polską konstytucją, ale też z europejskimi standardami – mówi adwokat Mikołaj Pietrzak, który reprezentuje w Strasburgu sędziów Grzędę i Żurka.
Wygrana przed Trybunałem w Strasburgu – podobnie jak w sprawie Baki – będzie miała wymiar moralny. Nic nie zmieni w sytuacji skarżących sędziów. Nawet gdyby władza musiała im udostępnić drogę odwoławczą, to sąd mógłby co najwyżej orzec naruszenie ich praw. Nie przywróci ich na stanowiska w KRS, bo są już zajęte. Ale może mieć wpływ na inne sprawy polskich sędziów usuwanych przed upływem kadencji ze stanowisk funkcyjnych – mieliby drogę odwoławczą.
Czytaj też: Sędziego Mazura prozaiczne zaćmienie umysłu
Cztery pytania od Trybunału w Strasburgu
Trybunał zadał rządowi i skarżącemu cztery pytania. Zmierzają do ustalenia, czy funkcja w KRS jest prawem, którego można sądownie dochodzić, i czy jest droga odwoławcza od pozbawienia tej funkcji. Mec. Pietrzak ma nadzieję, że Trybunał, wydając wyrok, odniesie się do kwestii gwarancji niezależności członków KRS w sytuacji, gdy zagrożeni są skróceniem kadencji.
Natomiast w sprawie zgodności sposobu powołania neo-KRS (a więc wyłącznie przez polityków) z zasadą niezależności sądów i niezawisłości sędziów wypowie się w najbliższym czasie Trybunał Sprawiedliwości UE. Pod koniec czerwca wypowiedział się już rzecznik generalny TSUE Evgeni Tanchev. Uznał, że neo-KRS została powołana z naruszeniem zasady niezależności, jaką powinien się cechować organ, który bierze udział w powoływaniu sędziów.
Czytaj też: Sędzia Biliński szykanowany przeniesieniem