Przepełnienie cel, brak skutecznej pracy resocjalizacyjnej, duże wpływy nieformalnych układów przestępczych i powiązanych z nimi strażników – te choroby polskiego więziennictwa znaliśmy od dawna. Jednak od czasu gdy władzę nad systemem wykonywania kar przejęli ludzie Zbigniewa Ziobry, jego degrengolada nabrała nowego przyspieszenia, w nowym wymiarze. Samobójstwa w celach, z bulwersującą sprawą śmierci Dawida Kosteckiego włącznie, są ponurym dowodem na to, że więziennictwo wyrwało się spod jakiejkolwiek społecznej kontroli, stając się właściwie kolejnym organem represji.
Czytaj także: Co się stało z Kosteckim? Prokuratura „przeszkadza w dotarciu do prawdy”
Falenta tajnie przeniesiony
Sprawa osadzonego w warszawskiej Białołęce Marka Falenty jest nowym tego dowodem. Niby przecież nic wielkiego się nie stało. Jedyny skazany na bezwzględną karę pozbawienia wolności współsprawca afery podsłuchowej został bez wiedzy swego adwokata przeniesiony do innego zakładu karnego, na warszawskim Służewcu.
Jak informował mec. Marek Małecki, sprawa wyszła na jaw, gdy w poniedziałek przyszedł, by spotkać się ze swoim klientem. Strażnicy nie chcieli mu powiedzieć, dokąd trafił Falenta. Przeniesienie miało się odbyć w trybie ekstraordynaryjnym w niedzielę, a w operacji mieli brać udział wyspecjalizowani strażnicy pod bronią. O wszystkim dowiedział się jednak po fakcie.
Zwykły powrót do celi czy profilaktyka?
Oczywiście służba więzienna – jakżeby inaczej – wszystkiemu zaprzecza. Ustami swej rzeczniczki stwierdza, że przeniesienie odbyło się zgodnie z zasadami, a Falenta po prostu wrócił na Służewiec po przebytych badaniach psychiatrycznych, które przeprowadzano na Białołęce. Notabene to właśnie w tym więzieniu zmarł Kostecki. Stąd podejrzenia, że Falentę przeniesiono niejako profilaktycznie, z obawy, by nie spotkało go nic, co mogłoby położyć się jeszcze dłuższym cieniem na to, co dzieje się w tym zakładzie.
Jednak wiarygodność ludzi Ziobry, których najbardziej niegodziwe czyny wychodzą ostatnio na jaw, jest w tej sprawie bliska zeru. Polskie więziennictwo w ich rękach coraz bardziej przypomina to, co dzieje się za naszymi wschodnimi granicami.
Standardy rosyjskiego więziennictwa
Federalna Służba Wykonania Kar – tak nazywa się rosyjska służba więzienna, w skrócie FSIN. To wszechwładna spadkobierczyni owianego złowrogą sławą Gułagu. „Więźniowie ani ich rodziny nie wiedzą, dokąd są transportowani. Przykładem może być Ildar Dadin, więzień polityczny skazany za wielokrotne protesty, który po tym jak nagłośnił tortury w jednej z kolonii karnych, był transportowany do innego miejsca odbywania kary aż przez miesiąc. Ponieważ duża część kolonii karnych oddalona jest od obszarów gęsto zamieszkanych, przebywający w nich więźniowie pozbawieni są możliwości regularnego kontaktu z rodziną i prawnikami oraz muszą być transportowani na duże odległości, co zostało m.in. negatywnie ocenione przez Europejski Trybunał Praw Człowieka” – to fragment niedawnego opracowania Ośrodka Studiów Wschodnich na temat sytuacji w rosyjskim więziennictwie.
Czytaj także: Jaką rolę w Rosji odgrywa kultura więzienna
Co prawda – także ze względu na różnicę w wielkości terytorium Polski i Rosji – o trwających miesiąc transportach nie ma mowy. Ale o niezapowiedzianych przenosinach bez wiedzy rodziny i adwokata, w otoczeniu uzbrojonych strażników, jak widać na przykładzie Falenty, już jak najbardziej. Swoją drogą, do 2018 r. działał w Warszawie areszt, w którym można było skutecznie odseparować więźniów niebezpiecznych lub takich, których bezpieczeństwo było zagrożone. Swego czasu był to najnowocześniejszy tego typu oddział w Polsce. Działał tam też niezły szpital. Ale to już przeszłość, bo władza spod znaku PiS postanowiła zamknąć areszt śledczy na Mokotowie i zamienić go w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. Placówka ma być gotowa najwcześniej za trzy i pół roku. Osadzonych rozdysponowano między Białołęką a Służewcem, gdzie – jak widać – bezpiecznie nie jest.
Marek Falenta – przestępca niebezpieczny czy nie?
I ostatnia uwaga. Jeszcze wiosną tego roku, odnosząc się do opieszałych poszukiwań Falenty, władza serwowała nam narrację o tym, że nie jest to żaden niebezpieczny przestępca, więc nie ma powodu, by wszczynać poszukiwania na szeroką skalę. Jak widać, dla tej władzy taka opinia jest dobra, jaka pasuje do jej aktualnych potrzeb.
Czytaj więcej: Tu już nie ma wątpliwości – ktoś wstrzymywał poszukiwania Falenty