Takie stanowisko pojawiło się na stronie neo-KRS. Rada pisze, że przeprowadziła „analizę doniesień medialnych oraz wyjaśnień złożonych na posiedzeniu plenarnym Krajowej Rady Sądownictwa przez sędziów KRS” i w efekcie „przyjmuje” (ciekawe: nie ustaliła, nie stwierdza, tylko „przyjmuje”), „że nie ujawniono – w dostępnych i analizowanych źródłach – wypowiedzi sędziów członków KRS, które pozwalałyby na sformułowanie wobec nich zarzutów naruszenia prawa, ślubowania sędziowskiego ani zasad etyki sędziowskiej”.
Czytaj też: Ministerstwo Szczucia. Jak wykończyć sędziów rękami sędziów
Nie ma zakazu, nie ma naruszenia
Neo-KRS „przyjmuje” taką wersję, więc można sądzić, że do wyboru były też inne. I może nie ma się co dziwić. Przecież Zbigniew Ziobro, członek KRS i minister sprawiedliwości, po ujawnieniu afery i zdymisjonowaniu wiceministra Łukasza Piebiaka utyskiwał, że nie ma w Zbiorze Zasad Etycznych Sędziów zakazu hejtowania, zastraszania i używania publicznie wulgarnego języka. I postulował, żeby takie przepisy wprowadzić, bo obecny paragraf 23 („Sędzia powinien powściągliwie korzystać z mediów społecznościowych”) jest zbyt ogólny.
Skoro nie ma zakazu hejtowania, to sędziowie, których nazwiska czy nicki pojawiały się we wpisach grupy „Kasta” na WhatsAppie i w ramach twitterowego konta KastaWatch, nie były „naruszeniem prawa, ślubowania sędziowskiego ani zasad etyki sędziowskiej”. Proste.
Neo-KRS przeanalizowała doniesienia mediów i wyjaśnienia sędziów członków KRS. Nie wiemy, co np.