„Wybór Włodzimierza Czarzastego na wicemarszałka Sejmu i mandat poselski Roberta Kwiatkowskiego to symboliczny koniec tzw. afery Rywina. Prowokacji, która przed laty rozbiła SLD i przyniosła niepowetowane szkody w życiu publicznym odczuwalne do dziś” – napisał na Twitterze Leszek Miller.
Przypomnijmy: aferę Lwa Rywina badała sejmowa komisja śledcza. To na jej działaniach zaczęła budować się kariera Zbigniewa Ziobry. Według przyjętego przez Sejm w 2004 r. raportu komisji, przygotowanego przez Ziobrę, to m.in. Czarzasty, Miller i Kwiatkowski mieli być członkami „grupy trzymającej władzę”, która wysłała Rywina z korupcyjną propozycją do „Gazety Wyborczej”. Do tego nieformalnego układu zaliczono też byłą wiceminister kultury Aleksandrę Jakubowską oraz Lecha Nikolskiego, ministra z kancelarii premiera Millera. Ostatecznie sąd orzekł, skazując Rywina na dwa lata więzienia i 100 tys. zł grzywny, że grupa trzymająca władzę istniała, jednak nie da się ustalić jej składu.
Czytaj także: Witek marszałkinią Sejmu. Czarzasty wicemarszałkiem
O co chodziło w aferze Rywina
Prawie dwie dekady temu to właśnie Czarzasty, jako sekretarz KRRiT, był uważany za głównego inicjującego powstanie nowego koncernu medialnego tworzonego pod patronatem SLD. Ten układ polityczno-medialny miał być silniejszy od Agory, wydającej „Gazetę Wyborczą”, i ochraniać rząd Leszka Millera.